-Jestem głupkiem – zachichotał do telefonu. Faktycznie, to co powiedział Ashton było
bardzo zabawne.
-Co się stało kochanie – kontynuował śmiejąc się. Przez chwile byłam pewna, że Ashton jest pijany. Była 12:30 po południe, a ja dopiero się obudziłam. Niemożliwe, że Ashton na początku dnia jest energiczny.
-Co się z Tobą dzieje? – zapytałam
-Nic się nie dzieje. Leże w łóżku i myślę o mojej dziewczynie...-nie dokończył. Nie jestem do końca pewna czy Ashton dokładnie myślał o mnie. Nie pytałam o to. Tak czy inaczej czułam jak moje policzki czerwienią się. Nazwał mnie swoją dziewczyną i myśli o mnie. Byłam Ashton'a partnerką już spory czas ale nadal do tego się nie przyzwyczaiłam.
-Wydajesz się dziwnie szczęśliwy – stwierdziłam zastanawiając się czy Ashton jest pijany czy nie. Kiedy poznałam Ashton'a to on był ogólnie szczęśliwą osobą, ale nie tak szczęśliwą jak teraz.
-To obecność mojej dziewczyny A.K.A Ciebie – westchnął – Czuję to całą drogę w dół bloków.
-Obecność? Rozmawiamy przez telefon. – śmiałam się
-Jesteś gorąca jak promieniujący telefon. – Ashton powiedział to będąc zdyszanym. Usłyszałam łomot po drugiej stronie telefonu i westchnęłam czekając aż się odezwie. -Spadł mi telefon. Przepraszam
-Dobrze – powiedziałam kiwając głową, chociaż wiedziałam, że nie mógł mnie zobaczyć.
-Więc co się stało? Dlaczego dzwonisz?- zapytał Ashton. On brzmiał zbyt szczęśliwie, ale mógł ze mną normalnie rozmawiać.
-Chciałam tylko powiedzieć cześć - powiedziałam.- I muszę cię o coś zapytać.
-Oh, o co chcesz mnie zapytać? - Ashton był podekscytowany, czekał abym zadała mu pytanie.
-Chcesz przyjść na kolacje dziś wieczorem?- zapytałam. Wiedziałam, że powinnam z Ashton'em porozmawiać o tym wcześniej, Miałam na to cały tydzień, aby zapytać czy mógłby dołączyć do moich rodziców na dzisiejszą kolacje. Ale jak zwykle przekładałam to. Bałam się zapytać Ashton'a czy rzeczywiście przyjdzie. Miałam nadzieje, że moja mama nie będzie szaleć, ale nie sposób jej kontrolować.
-Kolacja... - Ashton urwał. Słyszałam jak porusza telefonem, dałam mu chwilę, czekając aż coś odpowie. -To jak jeść jedzenie meksykańskie na kanapie i robić kolację lub...lub obiado - kolacja?
- Co to jest? Obiado - kolacja? – zapytałam.
- Spotkamy twoich rodziców na kolacji-powiedział wypuszczając cichy jęk.
-Tak. - Westchnęłam, żałując że dzisiaj nie będzie jedzenia meksykańskiego spożywającego na kanapie zamiast obiadu.
-Kurwa - Ashton zaklął.
-Mój tata chce cię poznać- powiedziałam.
-Ten sam ojciec, który gonił mnie gdy przyłapał mnie jak cię całuje?- zapytał Ashton
-Dobrze, że to tylko jeden - zaśmiałam się
-Jesteś taka słodka. - Ashton mruknął. Brzmiał jakby czegoś szukał. Czasami jego głos był głośny, a innym razem miękki, jak trzymał telefon będąc w ruchu.-Tak. Przyjdę dziś wieczorem.
-Naprawdę?- spytałam
- Oczywiście. Mam ubrać garnitur, krawat i wszystko? Wiesz, że chce zaimponować snobistycznej mamie-. Ashton zaśmiał się. - Ups nie mówię zbyt głośno?
- Nie musisz mieć garnituru- powiedziałam śmiejąc się z komentarza o mojej mamie. I całkowicie zgodziłam się z tym, że nie musiał przepraszać.
- Dobrze, bo nie mam własnego.- Ashton wydał z siebie westchnienie pełne ulgi, a po chwili było głośne uderzenie. -O mój boże, usłyszałaś ten hałas?
- Walenie? - spytałam, wskazując na siebie.-Tak.
-Sądzę, że pochodzi z pokoju Michaela. Brzmi jak uderzanie mebli.- zaśmiał się głośno. Zaczęłam się zastanawiać czy Michael faktycznie po cichu uprawia seks z Sarą tuż obok Ashton'a.
-Jestem pewna, że to jest to, co robi w wolnym czasie.-powiedziałam przewracając oczami.
-Co będziesz mieć na sobie dzisiaj?-Ashton zmienił nagle temat.
-Nie wiem.-wzruszyłam ramionami-Prawdopodobnie sukienkę.
-Kurwa-zaklął ponownie, tym razem dużo głośniej.
-Co się stało?-zapytałam.
-Uwielbiam gdy nosisz sukienki. Co się stanie jeśli zrobię gafę a twoi rodzice będą tam?-zapytał, a ja zdałam sobie sprawę, że był całkowicie poważny.
-Ashton!-zaśmiałam się-Przestań.
-To bardzo dobre pytanie. To jest wielka sprawa, Murphy. Wolałbym, żeby twoi rodzice nie widzieli wszystkiego co robi ich córka.-Ashton westchnął. Uśmiechnęłam się na to co Ashton powiedział. Gdy martwiłam się tym, co mam nałożyć lub co powiedzieć, Ashton martwił się o gafy.
-Dobra, założę duży worek na śmieci na całe ciało, który sprawi, że będzie lepiej?-zapytałam
-Nie. Wystarczy, że założysz sukienkę.-powiedział szybko.-Nawet myślałem, że wciąż wyglądasz świetnie bez względu na to, co nosisz.
-Dobra, dobra. Będzie sukienka.-roześmiałam się.
-Dobrze, spróbuje się powstrzymać się od pieprzenia cię na stole.-powiedział cicho, przez co przeszły mnie dreszcze na kręgosłupie.
-Ashton!-znów się roześmiałam.
-To prawda, kochanie. Powiedz moje imię- zażartował, nie mogąc się powstrzymać od śmiechu. Nie sądzę, że wytrzymałby w powadze w takiej sytuacji. Śmiał się na każdy drobiazg.
-Co się dzisiaj z tobą dzieje?-zapytałam wciąż się śmiejąc się z tego co powiedział kilka sekund wcześniej,
-Szczerze mówiąc...-wstrzymał się-Jestem zajebisty.
-Oczywiście, że jesteś-jęknęłam.
-Jestem po prostu szczery-powiedział niewinnie, tak jak małe dziecko, które próbuje wydostać się z kłopotów.
-Zbyt szczery.-westchnęłam.
-Związek jest niczym bez uczciwości-powiedział po prostu, nic więcej nie dodając. Przełknęłam ślinę przypominając sobie, że ostatnio nie byłam do końca szczera z Ashton'em.
Usłyszałam inny głośny hałas przez telefon i mogę powiedzieć, że Ashton także, bo zaklął po raz kolejny. Był sfrustrowany, chociaż trudno było powiedzieć dlaczego. Przecież zawsze może pójść do pokoju Michaela i dowiedzieć się co się u niego dzieje. Mógłby zabrać telefon, bo chcę się dowiedzieć co się stało.
-On jest strasznie głośny.-znów westchnął-W każdym razie mam zamiar pójść tam. Będę wieczorem na kolacji, dobrze? Napisz później.
-Dobrze, zobaczymy się wieczorem.-powiedziałam oddalając telefon od ucha.
-Dani...-powiedział głośno, jakby wiedział, że zaraz się rozłączę.
-Tak?-zapytałam, przykładając słuchawkę do ucha. Słyszałam jak Ashton powoli i równomiernie oddycha.
-Ja... Nieważne, zobaczymy się później-powiedział, po czym się rozłączył, nawet nie czekając czy coś powiem.
~~~~
Ashton pojawił się w moim domu trochę przed dziewiętnastą, na którą napisałam mu, że ma przyjść.. Od ilości sms-ów jaką Ashton wysyłał do mnie przez cały dzień. mogę powiedzieć, że jest zdenerwowany i to bardzo. To prawdopodobnie przez to, że spotyka rodziców swojej dziewczyny, a to jest jeszcze większa sprawa, bo to są moi rodzice.
Otworzyłam drzwi, aby zobaczyć Ashton'a stojącego na ganku, rozpaczliwie próbującego skończyć papierosa. Patrzył na ziemie, a jego włosy przysłoniły mu oczy. Wyglądał bardzo ładnie w koszuli z czarnymi guzikami i jego najładniejszą parę rurek z krótkimi czarnymi butami, a nie odwrotnie jak zawsze chodził.
-Cześć-przywitał się w końcu patrząc na mnie, Wyciągnął papierosa-Chcesz trochę?
-Nie, nie teraz.-pokręciłam głową. Wiedziałam, że jeśli rodzice poczują trochę dymu na mnie to oboje mamy przegrane.
-Na pewno?-zapytał przykładając papierosa do ust. Miał też na sobie okulary z czarnymi grubymi oprawkami. To był pierwszy raz kiedy je założył i nie byłam pewna czy naprawdę je potrzebował.
Skinęłam głową-Co masz na sobie?
-Spodnie?-zmarszczył brwi.
-Mam na myśli na twarzy-zaśmiałam się na jego odpowiedź.
-Och, moje okulary-zachichotał. Po raz ostatni zaciągnął się papierosem i wyrzucił go na ziemie. Depnął na niego a później kopnął go za ganek.
-Nosisz okulary?-zapytałam
-Zazwyczaj nosze szkła kontaktowe. Ale przypadkowo wyrzuciłem jedną i nie dostałem nowych na kolejny tydzień.-wyjaśnił.
-Nie wiedziałam, że nosisz szkła.-uśmiechnęłam się. Zastanawiałam się czemu mi o tym nie powiedział. Złapałam go za rękę i wciągnęłam go do domu kiedy wyciągał kilka gum i wkładał je do ust.
-Sądzę, że bym był ślepy-parsknął śmiechem szybko żując swoją gumę.-Gdybym nie miał kontaktów to bym został przejechany przez samochód jak tylko przekroczyłbym podwórko.
-Dzięki bogu za kontakty.-powiedziałam przygryzając wargę.
-Wyglądasz tak pięknie.-zaczerwienił się mierząc mnie z góry na dół. Szczerze mówiąc nie byłam ubrana jakoś wyjątkowo tylko tak jak do szkoły.
-Dzięki, tak jak ty.-powiedziałam zanim zorientowałam się jak głupio to zabrzmiało.
-Och, uwielbiam to miano-powiedział i zaśmiał się. Nadal szybko żuł gumę, by nikt nie był w stanie wyczuć zapachu nikotyny w jego oddechu.
-Zamknij się-jęknęłam.
-Och, taka twarda-uśmiechnął się. Wyciągnął ręce i chwycił mnie w pasie przyciągając mnie bliżej.
-Zamknij się-powtórzyłam spoglądając w dół na podłogę. Ashton podniósł rękę pod moją brodę i zmusił mnie do spojrzenia mu w oczy.
-Chodź tu-mruknął zmniejszając przestrzeń między nami. Jego usta znalazły się na mojej szyi.
-Ashton...-zamarłam przestraszona-... moi rodzice...
-To nie potrwa długo-wyszeptał a ja poczułam jego oddech na mojej skórze.-Boże, wyglądasz tak pięknie.
-Przestań-powiedziałam, starając się go odepchnąć. Byłam zadowolona tym, co Ashton mi robił, ale jednocześnie bałam się, że rodzice nas nakryją. Mogliby nas minąć w każdej chwili bo stoimy w holu. Ash jęknął przyciągając mnie bliżej, Jego usta delikatnie zassały się na mojej skórze tuż pod płatkiem ucha.
-Szczerze mówiąc lubię sukienki, ale myślę, że spodoba mi się jeszcze bardziej jak będę ściągać to z Ciebie.-szepnął ochryple.
Jego ręce zjeżdżały wzdłuż moich pleców, przez tyłek (dosłowne tłum.), ostatecznie zatrzymując je w miejscu zakończenia mojej sukienki. Palce zacisnął na końcu tkaniny i zaczął ją powoli podnosić w tym samym czasie całując moją szyję. Dotykane miejsca przez niego posyłały dreszcze do moich pleców (nie mam pojęcia jak to przetłumaczyć- dop. tłum.), a ja nie chciałam, żeby się zatrzymywał-nigdy.
-Nie teraz.-jęknęłam. Naprawdę chciałam to zrobić, ale nie mogłam w tej chwili. Toby było zbyt ryzykowne, a ja nie mogłam ryzykować z Ashton'em robiąc coś takiego gdy moi rodzice byli dosłownie kilka pokoi dalej.
Odepchnęłam Ashton'a od siebie w odpowiednim momencie. Moja mama nagle pojawiła się na szczycie schodów przyglądając się nam jak schodziła. Ash cofnął się za mnie. Zarumienił się kiedy uświadomił sobie co właśnie robił.
-Danielle, powinnaś mi powiedzieć, że on tu jest.-mama powiedziała z dołu schodów. Na szczęście nie sądzę, żeby widziała co się działo pomiędzy mną a Ashton'em zanim się pojawiła.
-Mówiłam,że schodzę-jęknęłam-Ashton dopiero przyszedł.
-Więc, cześć Ashton-powiedziała moja mama
-Dzień dobry, pani Murphy. Jak mija pani dzisiejszy wieczór?-powitał ją Ash. Wyciągnął do niej rękę aby moja mama się z nim przywitała, ale nie zrobiła tego.
-Och, po prostu wspaniale.-odpowiedziała sarkastycznie. Mogę stwierdzić, że wolałaby być gdzieś indziej i robić cokolwiek innego, niżeli być tutaj.-Danielle, twój ojciec będzie za minutę. Usiądź przy stole.
-Jesteś zdenerwowany?-szepnęłam do Ashton'a kiedy szliśmy za mamą do jadalni.
-Więcej niż zdenerwowany.-zaśmiał się pod nosem. Złapał mnie za rękę i ścisnął lekko uśmiechając się przy tym.
-Masz na to słowo?-zapytałam
-Przerażony.-odpowiedział kiwając głową. Skinęłam głową zgadzając się z tym.
-W porządku, Jestem przerażona.
~~~~
-Więc Ashton, mieszkasz w bloku, tak?-zapytał mój tata.
Nie siedzieliśmy przy stole bardzo długo, ale do tej pory wszystko szło bardzo dobrze. Mój tata cieszył się z rozmowy z Ashton'em i wydawał się zainteresowany. Szczerze mówiąc, nie byłam pewna czy tylko on jest dobrym rodzicem, zadając te wszystkie pytania, czy naprawdę polubił Ashton'a. Moja mama milczała przez całą kolację, a ja byłam w stanie powiedzieć kilka słów. Ale wszystko było w porządku tak długo jak moja matka nie próbowała zaczynać wszystkiego od nowa, po jej myśli.
-Tak proszę pana. Ostatni dom na końcu ulicy.-Ash skinął głową. Wziął trochę makaronu, który moja mama zamówiła w restauracji na końcu miasta. Żadne z moich rodziców nie lubi gotować i nie ma czasu na to, więc zazwyczaj zamawiamy coś do jedzenia lub idziemy gdzieś na kolację.
-Niewielki (bądź może pasować marny lub bez znaczenia-dop. tłum.)- powiedziała mama bez zastanowienia. Spojrzała się na mnie, w tym samym momencie jak ja na nią, spojrzeniem jakby udawała, że niczego nie powiedziała.
-Mamo-powiedziałam surowo.
-Jesteś w klasie z Dani, prawda? Jesteś starszy.-Mój tata kontynuował. Mogłabym powiedzieć, że ma zamiar przesłuchiwać Ashton'a całą noc, żeby tylko dowiedzieć się co jest z nim nie tak. Nie mógł znaleźć niczego, chociaż nawet jakby coś znalazł to niczego już nie zmieni. Może brzmi to kiepsko, ale Ashton pasuje do mnie idealnie.
-Tak, jestem, proszę pana.-powiedział przenosząc swoją rękę na moje udo. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się wiedząc co dokładnie robi.
-Jakieś plany na studia?-mój tata ponownie zadał pytanie patrząc uważnie na Ashton'a, który szybko zabrał rękę z dala ode mnie.
-Ja, uh... wiem, co chcę studiować, ale nie spełniam większości kryteriów (nie wiem jak mam to przetłumaczyć "I haven't actually applied for any collages yet"- dop. tłum.)- wyjąkał nie będąc przygotowany na takie pytanie.
-A dlaczego?-moja mama odezwała się poraz kolejny. Jej głos brzmiał zimno i bez entuzjazmu.
-Mamo-powtórzyłam próbując oprzeć się pokusie by nie kopnąć jej pod stołem.
-Nie mam na to czasu i pieniędzy proszę pani.-Ash odpowiedział powoli przełykając głośno.
-Czego chcesz się uczyć?-spojrzałam na Ashton'a, starając się skierować wszystkich uwagę od mojej mamy. Tak naprawdę powinno być na odwrót i nie mogłam uwierzyć, że mam niedojrzałą matkę.
-Historia muzyki.-uśmiechnął się do mnie. Kiwnęłam głową. Nigdy nie rozmawialiśmy o studiach i o tym co chcielibyśmy robić gdy będziemy starsi. Zazwyczaj mamy co innego w głowach.
-Lubisz muzykę Ashton?-zapytał się tata.
-Och, tak. Kocham muzykę.-odparł podekscytowany. Prawię jęknęłam. Kiedy Ashton zacznie mówić to czasami nie może przestać i czułam już to, że będę zmuszona do bycia przy stole jeszcze dłużej.
-Jaki jest twój ulubiony zespół?-zapytał się mój tata z ekscytacją. Zdarzało się, że mój ojciec w rzeczywistości miał dobry gust muzyczny, pomimo, że bardzo starał się to ukryć.
-Um... więc, kocham wiele kapel. Ale gdybym miał wybrać to zdecydowanie The Killers, proszę pana.-odpowiedział. Zaśmiałam się z tego, że Ash zwraca się do mojego taty "proszę pana", mimo, że kiedy pierwszy raz się spotkali, to powiedział Ashton'owi, żeby mówił mu po imieniu.
-Ah, faktycznie, słyszałem o nich.-mój tata pokiwał głową.-Firma, w której pracuję rozdawała darmowe bilety dla pracowników na jeden z ich koncertów około półtora roku temu. Oczywiście nie poszedłem, nie jestem osobą koncertową (chodzącą na koncerty-dop.tłum.).
-Byłem chyba na tym koncercie, proszę pana. Byłem tam z moją byłą dziewczyną, mimo, że nie bardzo się z tego cieszyła.-Ash zaśmiał się cicho. Spojrzał w dół na swój talerz, na którym nie znajdowało się żadne jedzenie.
-Nie była fanem, co?-mój tata zachichotał. On wiedział o śmierci Kenzie, każdy podobno to wie. Wiedziałam, że tata nie zrobi ani nie powie czegoś co byłoby nie wygodne dla Ashton'a.
-Nie, proszę pana. Nie lubiła wogóle muzyki, ale wciągnąłem ją w to.-roześmiał się, ale mogę powiedzieć, że był zdenerwowany.
-Oh, mówiąc o twojej byłej dziewczynie. Kiedy ostatni raz byłeś na randce?-zapytała mama, odkładając widelec. Wyraźnie chciała zrobić z kolacji jakiś problem.
-Mamo-prawie krzyknęłam, nie dowierzając, że to zrobiła.
-Trzy... trzy lata temu, proszę pani.-Ashton jęknąl. Położył rękę na moim udzie. Tym razem ten gest nie drażnił mnie. Sądzę, że w jakimś sensie był to pocieszający gest. Przygryzł swoją dolną wargę czekając na reakcje mojej matki.
-Trzy lata to z pewnością dużo czasu. To wstyd. Co się z nią stało?-moja mama westchnęła, odchylając się do tyłu, na krześle.
-Uh...co ?- Ashton powiedział szeptem.
-Mamo-próbowałam powstrzymać ją od dalszej rozmowy. Ścisnął mnie za udo, zmuszając mnie, bym spojrzała na niego.
-W porządku-wyszeptał.
-Brałeś udział w wypadku, który ją zabił, prawda?-moja mama zapytała. Miała na twarzy swój przebiegły uśmiech, jakby cała ta sytuacja była zabawna.
-Mamo, co ty robisz?[-zapytałam, ale Ashton mnie uciszył.
-Samanta, nie wiem czy powinnaś-mój tata wtrącił się, ale został zignorowany.
-Pop prostu zadałam proste pytanie. Jestem trochę ciekawa, to wszystko.-moja matka broniła się, patrząc na nas z bólem, że nie pozwalamy jej mówić co chce.
-Tak, jechałem samochodem.-odezwał się, odpowiadając na pytanie mojej mamy. Chociaż tak naprawdę nie musiał.
-Nie byłeś pijany?-zapytała moja mama. -Czytałam o tym w papierach. Jestem zaskoczona, że nie miałeś przez to kłopotów.
-Byłem pijany, oboje byliśmy wraz z kierowcą w innym samochodzie.-skinął głową, dodając- Ale zrozumiałem, że to był błąd. I nigdy więcej już nie zrobię czegoś takiego.
-Popatrz. To jest to, czego nie rozumiem w nastolatkach. Powierzają sobie życia. piją i siadają za kierownice i kogoś zabijają, by zobaczyć na własne oczy rzeczywiste konsekwencje.-przewróciła oczami, przyglądając się swoim paznokciom.
-Mamo!-krzyknęłam, wstając od stołu.
-Ja nie....-Ashton pokręcił głową, rozglądając się po pokoju. Siedział z otwartymi ustami, jakby chciał coś powiedzieć, ale nie mógł znaleźć odpowiednich słów. Wyglądał na bardziej zbolałego niżeli złego i to jest to, czego nienawidziłam. Ashton w końcu wstał, nie zadając sobie trudu, by odsunąć krzesło i wyszedł z pokoju.-Przepraszam.
-Co do diabła jest z tobą nie tak?-krzyczałam na mamę-Dlaczego powiedziałaś coś takiego do niego?
-Zastanawiałam się tylko-powiedziała, wzruszając ramionami.
-To jest ku*wa chore, mamo. On nie zasługuje na nic z takich rzeczy. Rozumiem, że masz jakąś urazę po tym co zrobił. Ale nawet nie przyszło ci do głowy, że to się zdarzyło dawno i teraz jest inaczej? Że popełnił błąd i ma wyrzuty sumienia?-krzyczałam. Powstrzymałam się od dania jej w twarz.
-Nie możesz mnie winić za to, że martwię się o to, Danielle.-odpowiedziała, starając się porozumieć się ze mną w jakiś sposób.
-Bycie bezczelnym i nie koniecznie grzecznym dla mojego chłopaka to dwie różne rzeczy! Rozumiem, że obawiasz się niektórych wyborów Ashton'a. Ale to nie powód by go strofować. I to na pewno nie oznacza, że możesz powtarzać to w kółko. I próbując wpłynąć na moją decyzję obierając sobie jego jako celownik. On jest niesamowitym człowiekiem i sprawia, że czuje się lepiej niż kiedykolwiek wcześniej. Więc uważam, że po prostu powinnaś się zając swoją firmą, a nas do cholery zostawić w spokoju.-powiedziałam szybko, zanim odwróciłam się od mojej mamy i wyszłam z pokoju, nie chcąc słuchać tego, co ma do powiedzenia.
Weszłam na górę po schodach i skierowałam się do mojego pokoju, nie zadając sobie trudu, by szukać Ashton'a. Przypuszczam, że wyszedł, kiedy wrzeszczałam na mamę i prawdopodobnie nie wróci tu przez długi okres czasu. Czułam się okropnie. Gdybym wiedziała, że to okaże się takim błędem, to bym nawet nie zapraszała Ashton'a na dzisiejszy wieczór. Otworzyła drzwi do mojego pokoju. Wystraszyłam się, kiedy zobaczyłam Ash'a jak chodził w tą i z powrotem, koło mojego łóżka.
-Ciągle tu jesteś!-wydyszałam, zatrzymując się w drzwiach.
-Przykro mi, Dani. Próbowałem, naprawdę próbowałem. Ale tak trudno przypodobać się, twojej matce, z dobrej strony. Tak mi przykro.-podszedł do mnie powoli. Ujął w swoje ręce moją twarz i przejechał kciukami po moich policzkach.
-To nie twoja wina. Przepraszam, za to, że zapraszając ciebie, na pierwszym miejscu, nie myślałam, że to się stanie.-westchnęłam.
-Przykro mi, kochanie. To w ogóle nie powinno się zdarzyć. Po prostu chcę by twoja mama mnie polubiła tak bardzo jak ja lubię ciebie.-przeprosił po raz kolejny, choć to nie była jego wina.
-Musisz przestać przepraszać.-powiedziałam, wstając na palce i całując szybko w usta Ashton'a. -To nie była twoja wina. Jest mi przykro, że moja mama cię tak traktuje.
-Dani, jestem-Ashton zamknął się, zdając sobie sprawę, że zamierzał znów przeprosić. Chwycił obie moje dłonie w swoje i cofnął się do brzegu łóżka, gdzie usiadł. Objął mnie w talii i kazał usiąść mi na jego kolanach, co zrobiłam. Przesunął moje włosy na bok, by zaraz położyć swój podbródek na moim ramieniu.
-Ona nie zasługuje to to, żeby jej powiedzieć o tym, Ashton-westchnęłam.
-W porządku, że wiele osób myśli o tym wypadku.-powiedział cicho. Przycisnął swoje usta do mojego ramienia, pozostawiając małe pocałunki na linii, gdzie kończy się szyja.
-To nie jest w porządku. Nie miała prawa tego zrobić.-powiedziałam potrząsając głową.
-To nie była jakaś wielka sprawa. Kiedyś było gorzej. Skończę z tym, obiecuję.-powiedział. Zassał się delikatnie na mojej skórze. Jego uścisk wokół mojej talii zelżał. Co dało mi szansę by się odwrócić w jego stronę. mając nogi wokół niego. Ashton miał szeroko otwarte oczy, kiedy zobaczył co się stało i jak siedzę. Zachichotałam.
-Czy ty chichoczesz ze mnie. Murphy?-Ashton żachnął, pochylając się jeszcze raz. Przeniósł swoje usta na moje, całując mnie powoli.
-Nie mogę nic na to poradzić, że wyglądasz słodko w swoich okularach.-zaśmiałam się, chwytając za boki jego okularów i poruszając nimi w górę i w dół. Przewrócił oczami, prosząc, żebym przestała.
-Przestań-Ashton zaczerwienił się po raz kolejny i spojrzał w dół.
-Przysięgasz, że nie jesteś zdenerwowany, na to, co się stało dzisiejszego wieczoru?-zapytałam nagle.
-Przysięgam, że nie jestem zdenerwowany. Moje odczucia bolą bardziej niż cokolwiek, ale skończę z tym.-skinął głową.
-Po prostu czuje się z tym źle.-westchnęłam przenosząc swoje ręce na klatkę piersiową Ashton'a. Moje ręce natrafiły na guziki w jego koszuli. Zaczęłam się zastanawiać, co by zrobił, gdybym bez powodu zaczęła rozpinać je, bez żadnego ostrzeżenia.
-Nie czuję się z tym źle, proszę.-przyznał się. Rozpięłam pierwszy guzik z koszuli Ashton'a, a on nic z tym nie zrobił.
-Nie sądzę inaczej, bo ty wiesz, jak było, prawda?-zapytałam. Ręce Ashton przeniósł ponownie na moje uda, dokładnie tam, gdzie moja sukienka się kończy.
-Nadal będę cię lubić, bez względu na to co się stało.- Pocałowałam Ashton'a w szczękę, a następnie przeniosłam się na kark. -Zawszę będę cię lubić.
-Naprawdę cię lubię-Ashton wypuścił powietrze, rękami jadąc do góry po moich nogach.
-Ja też cię bardzo lubię-uśmiechnęłam się całując jego klatkę piersiową. -Ja naprawdę cię lubię.
-Czy masz jakiś pomysł, co zrobisz dla mnie? -Ashton wyszeptał mi do ucha. Zaczął całować mnie blisko ucha. Jego ręce dalej wędrowały w kierunku mojej sukienki, ale nie planuje w najbliższym czasie tego zatrzymać.
-Ash...-zaczęłam mówić, ale przerwałam, gdy usłyszałam wibracje mojego telefonu na stoliku nocnym. Zignorowałam to, tak jak Ashton, ponieważ to, co się dzieje jest o wiele ważniejsze. Wibracje się skończyły po kilku sekundach. Myślę, że ktokolwiek kto się chciał ze mną skontaktować, właśnie zostawia wiadomość głosową.
-Wow. Powiedz to jeszcze raz.-jęknął. Pociągnął moją skórę zębami pozostawiając na niej znak.
-Ash-szepnęłam. Przeniosłam swoje wargi nad jego ustami.
-Mmmm-zanucił. Miałam już znów go pocałować, ale mój telefon ponownie dał o sobie znać.
Starałam się go zignorować, ale ten ktoś kto się dobijał był wytrwały w tym, co robi. Sądzę, że mógłby tak dzwonić przez całą noc, dopóki nie uzyska reakcji z mojej strony.
-Po prostu idź i odbierz.- wyszeptał pocierając nasze nosy. Pocałowałam Ashton'a wstając i ciągnąc z powrotem w dół moją sukienkę. Podeszłam do stolika i chwyciłam mój telefon.
-Halo?-powiedziałam, wiedząc kto to był.
-Jestem jeszcze prawiczkiem!-Michael krzyknął do telefonu.Zrobiłam kilka kroków dalej od Ashton'a w przypadku gdyby słyszał kto rozmawia przez telefon.
-Czy możesz zadzwonić później?-zapytałam-Jestem w trakcie czegoś.
-Jestem jeszcze prawiczkiem. Dlaczego, do cholery, jestem jeszcze prawiczkiem?-Michael był spanikowany swoimi wątpliwościami.
-Zastanawiam się tak samo-zaśmiałam się przez chwilę patrząc na Ashton'a, który siedział plecami do mnie.
-Pomóż mi.
-Teraz nie mogę.
-Pomóż mi!
-Później. Jestem z Ashton'em.
-Oh, tak. Mając coś w środku-Michael roześmiał się. Zmienił ton głosu, starając się naśladować mnie przez ten czas.-Oh, Ashton, mocniej! Nie przestawaj!
-Czy mogę zadzwonić jutro, czy coś?-Poprosiłam, obawiając się, że gdy rozmawialiśmy dłużej to Ashton stanie się podejrzany.-Naprawdę muszę iść.
-Święta są za półtora tygodnia, powiedz mi, co chcesz!-Michael zażądał szybko, jakby bał się, że zakończę z nim rozmowę, bez jego zgody.
-Zadzwonić do ciebie później-powiedziałam i zakończyłam rozmowę. Widziałam, że miałam kilka nowych wiadomości tekstowych przed tym jak Michael dzwonił. Szybko otworzyłam je, by wiedzieć co w nich jest. Oczywiście wszystkie były od Michaela, od chłopaka, który nie lubi mówi, ale byłam pewna, że wysyła dużo SMS-ów.
"Jestem jeszcze dziewicą"
"Dlaczego nie mogę rozmawiać z dziewczynami"
"Dani"
Westchnęłam i odłożyłam telefon. Podeszłam do Ashton'a i pochyliłam się nad nim patrząc na niego z zadowoleniem.
-Kto to był?-zapytał, przechylając głowę na bok.
Myślałam, że powiem mu o tym, kto to był naprawdę, ale jednak zdecydowałam się, że tego nie zrobię. Nie chcę robić kolejnej dramy dzisiaj. Wpadłam w panikę.
-To był Luke. Próbuje ze mną porozmawiać przez cały tydzień o czymś. Powiedziałam mu, żeby później zadzwonił.
-On...on... to, po co on chce z tobą rozmawiać?-zapytał, nagle siadając prosto.
-Nie jestem pewna, ale prawdopodobnie tylko ponarzekać na Brooke ponownie.-kłamałam, choć nie sądziłam, że Luke chciał ze mną o tym rozmawiać.
-Oh, tak. Założe się, że to będzie to.-powiedział uśmiechając się do mnie. Wyciągnął ręce w moją stronę, zapraszając mnie z powrotem. Był szczęśliwy, że spełniłam jego prośbę i znów usiadłam na jego kolanach.
-Sądzę, że byliśmy w środku czegoś, nie sądzisz, Irwin?-zapytałam, przeczesując kilka kosmyków włosów. Owinęłam ramiona wokół szyi Ashton'a. Jego ręce znów znalazły swoje ulubione miejsce tuż pod moją sukienką. Zaczął mnie drażnić trzymając palce pod rąbkiem mojej bielizny.
-Oh, Murphy, na pewno byliśmy-uśmiechnął się i połączył nasze usta, całując mnie zachłannie, kiedy opadał na łóżko. Mam tylko nadzieje, że nikt nam już nie przerwie przez resztę wieczoru.
OD AUTORA:
Ok, oni nie uprawiali seksu w tym rozdziale i sądzę, że oni za daleko się posunęli (....).
~~~~~~~~~~~~
Witam kochani!
Przed wami cały 25 rozdział. Nie mam pojęcia, kiedy wstawię kolejny, gdyż mam za dużo nauki. Jestem już w 2 kl LO i przygotowujemy się do matury (mimo, że dopiero za rok). I wiecie, nauczyciele kładą straszny nacisk na naukę. Dojrzę nauczyć się na sprawdziany, kartkówki itp. to jeszcze sporo pracy domowej. Zdecydowanie nie polecam profilu matematyczno-biologicznego. NIE POLECAM!
Jak pojawi się kolejna nowa notka poinformuje was na tt / gg / mailu / czy gdzie tam jeszcze chcecie ;)
Mam wielką do Was prośbę!
Kto by mógł zając się poprawianiem rozdziałów? Jak pisałam wyżej, nie mam czasu, a bardzo mi zależy, aby były one ogarnięte. J
Jak ktoś by zechciał to proszę pisać na meila, tt, gg ;)
Dziękuję i ...
Pozdrawiam oraz miłego dnia / nocy ;)
-Co się stało kochanie – kontynuował śmiejąc się. Przez chwile byłam pewna, że Ashton jest pijany. Była 12:30 po południe, a ja dopiero się obudziłam. Niemożliwe, że Ashton na początku dnia jest energiczny.
-Co się z Tobą dzieje? – zapytałam
-Nic się nie dzieje. Leże w łóżku i myślę o mojej dziewczynie...-nie dokończył. Nie jestem do końca pewna czy Ashton dokładnie myślał o mnie. Nie pytałam o to. Tak czy inaczej czułam jak moje policzki czerwienią się. Nazwał mnie swoją dziewczyną i myśli o mnie. Byłam Ashton'a partnerką już spory czas ale nadal do tego się nie przyzwyczaiłam.
-Wydajesz się dziwnie szczęśliwy – stwierdziłam zastanawiając się czy Ashton jest pijany czy nie. Kiedy poznałam Ashton'a to on był ogólnie szczęśliwą osobą, ale nie tak szczęśliwą jak teraz.
-To obecność mojej dziewczyny A.K.A Ciebie – westchnął – Czuję to całą drogę w dół bloków.
-Obecność? Rozmawiamy przez telefon. – śmiałam się
-Jesteś gorąca jak promieniujący telefon. – Ashton powiedział to będąc zdyszanym. Usłyszałam łomot po drugiej stronie telefonu i westchnęłam czekając aż się odezwie. -Spadł mi telefon. Przepraszam
-Dobrze – powiedziałam kiwając głową, chociaż wiedziałam, że nie mógł mnie zobaczyć.
-Więc co się stało? Dlaczego dzwonisz?- zapytał Ashton. On brzmiał zbyt szczęśliwie, ale mógł ze mną normalnie rozmawiać.
-Chciałam tylko powiedzieć cześć - powiedziałam.- I muszę cię o coś zapytać.
-Oh, o co chcesz mnie zapytać? - Ashton był podekscytowany, czekał abym zadała mu pytanie.
-Chcesz przyjść na kolacje dziś wieczorem?- zapytałam. Wiedziałam, że powinnam z Ashton'em porozmawiać o tym wcześniej, Miałam na to cały tydzień, aby zapytać czy mógłby dołączyć do moich rodziców na dzisiejszą kolacje. Ale jak zwykle przekładałam to. Bałam się zapytać Ashton'a czy rzeczywiście przyjdzie. Miałam nadzieje, że moja mama nie będzie szaleć, ale nie sposób jej kontrolować.
-Kolacja... - Ashton urwał. Słyszałam jak porusza telefonem, dałam mu chwilę, czekając aż coś odpowie. -To jak jeść jedzenie meksykańskie na kanapie i robić kolację lub...lub obiado - kolacja?
- Co to jest? Obiado - kolacja? – zapytałam.
- Spotkamy twoich rodziców na kolacji-powiedział wypuszczając cichy jęk.
-Tak. - Westchnęłam, żałując że dzisiaj nie będzie jedzenia meksykańskiego spożywającego na kanapie zamiast obiadu.
-Kurwa - Ashton zaklął.
-Mój tata chce cię poznać- powiedziałam.
-Ten sam ojciec, który gonił mnie gdy przyłapał mnie jak cię całuje?- zapytał Ashton
-Dobrze, że to tylko jeden - zaśmiałam się
-Jesteś taka słodka. - Ashton mruknął. Brzmiał jakby czegoś szukał. Czasami jego głos był głośny, a innym razem miękki, jak trzymał telefon będąc w ruchu.-Tak. Przyjdę dziś wieczorem.
-Naprawdę?- spytałam
- Oczywiście. Mam ubrać garnitur, krawat i wszystko? Wiesz, że chce zaimponować snobistycznej mamie-. Ashton zaśmiał się. - Ups nie mówię zbyt głośno?
- Nie musisz mieć garnituru- powiedziałam śmiejąc się z komentarza o mojej mamie. I całkowicie zgodziłam się z tym, że nie musiał przepraszać.
- Dobrze, bo nie mam własnego.- Ashton wydał z siebie westchnienie pełne ulgi, a po chwili było głośne uderzenie. -O mój boże, usłyszałaś ten hałas?
- Walenie? - spytałam, wskazując na siebie.-Tak.
-Sądzę, że pochodzi z pokoju Michaela. Brzmi jak uderzanie mebli.- zaśmiał się głośno. Zaczęłam się zastanawiać czy Michael faktycznie po cichu uprawia seks z Sarą tuż obok Ashton'a.
-Jestem pewna, że to jest to, co robi w wolnym czasie.-powiedziałam przewracając oczami.
-Co będziesz mieć na sobie dzisiaj?-Ashton zmienił nagle temat.
-Nie wiem.-wzruszyłam ramionami-Prawdopodobnie sukienkę.
-Kurwa-zaklął ponownie, tym razem dużo głośniej.
-Co się stało?-zapytałam.
-Uwielbiam gdy nosisz sukienki. Co się stanie jeśli zrobię gafę a twoi rodzice będą tam?-zapytał, a ja zdałam sobie sprawę, że był całkowicie poważny.
-Ashton!-zaśmiałam się-Przestań.
-To bardzo dobre pytanie. To jest wielka sprawa, Murphy. Wolałbym, żeby twoi rodzice nie widzieli wszystkiego co robi ich córka.-Ashton westchnął. Uśmiechnęłam się na to co Ashton powiedział. Gdy martwiłam się tym, co mam nałożyć lub co powiedzieć, Ashton martwił się o gafy.
-Dobra, założę duży worek na śmieci na całe ciało, który sprawi, że będzie lepiej?-zapytałam
-Nie. Wystarczy, że założysz sukienkę.-powiedział szybko.-Nawet myślałem, że wciąż wyglądasz świetnie bez względu na to, co nosisz.
-Dobra, dobra. Będzie sukienka.-roześmiałam się.
-Dobrze, spróbuje się powstrzymać się od pieprzenia cię na stole.-powiedział cicho, przez co przeszły mnie dreszcze na kręgosłupie.
-Ashton!-znów się roześmiałam.
-To prawda, kochanie. Powiedz moje imię- zażartował, nie mogąc się powstrzymać od śmiechu. Nie sądzę, że wytrzymałby w powadze w takiej sytuacji. Śmiał się na każdy drobiazg.
-Co się dzisiaj z tobą dzieje?-zapytałam wciąż się śmiejąc się z tego co powiedział kilka sekund wcześniej,
-Szczerze mówiąc...-wstrzymał się-Jestem zajebisty.
-Oczywiście, że jesteś-jęknęłam.
-Jestem po prostu szczery-powiedział niewinnie, tak jak małe dziecko, które próbuje wydostać się z kłopotów.
-Zbyt szczery.-westchnęłam.
-Związek jest niczym bez uczciwości-powiedział po prostu, nic więcej nie dodając. Przełknęłam ślinę przypominając sobie, że ostatnio nie byłam do końca szczera z Ashton'em.
Usłyszałam inny głośny hałas przez telefon i mogę powiedzieć, że Ashton także, bo zaklął po raz kolejny. Był sfrustrowany, chociaż trudno było powiedzieć dlaczego. Przecież zawsze może pójść do pokoju Michaela i dowiedzieć się co się u niego dzieje. Mógłby zabrać telefon, bo chcę się dowiedzieć co się stało.
-On jest strasznie głośny.-znów westchnął-W każdym razie mam zamiar pójść tam. Będę wieczorem na kolacji, dobrze? Napisz później.
-Dobrze, zobaczymy się wieczorem.-powiedziałam oddalając telefon od ucha.
-Dani...-powiedział głośno, jakby wiedział, że zaraz się rozłączę.
-Tak?-zapytałam, przykładając słuchawkę do ucha. Słyszałam jak Ashton powoli i równomiernie oddycha.
-Ja... Nieważne, zobaczymy się później-powiedział, po czym się rozłączył, nawet nie czekając czy coś powiem.
~~~~
Ashton pojawił się w moim domu trochę przed dziewiętnastą, na którą napisałam mu, że ma przyjść.. Od ilości sms-ów jaką Ashton wysyłał do mnie przez cały dzień. mogę powiedzieć, że jest zdenerwowany i to bardzo. To prawdopodobnie przez to, że spotyka rodziców swojej dziewczyny, a to jest jeszcze większa sprawa, bo to są moi rodzice.
Otworzyłam drzwi, aby zobaczyć Ashton'a stojącego na ganku, rozpaczliwie próbującego skończyć papierosa. Patrzył na ziemie, a jego włosy przysłoniły mu oczy. Wyglądał bardzo ładnie w koszuli z czarnymi guzikami i jego najładniejszą parę rurek z krótkimi czarnymi butami, a nie odwrotnie jak zawsze chodził.
-Cześć-przywitał się w końcu patrząc na mnie, Wyciągnął papierosa-Chcesz trochę?
-Nie, nie teraz.-pokręciłam głową. Wiedziałam, że jeśli rodzice poczują trochę dymu na mnie to oboje mamy przegrane.
-Na pewno?-zapytał przykładając papierosa do ust. Miał też na sobie okulary z czarnymi grubymi oprawkami. To był pierwszy raz kiedy je założył i nie byłam pewna czy naprawdę je potrzebował.
Skinęłam głową-Co masz na sobie?
-Spodnie?-zmarszczył brwi.
-Mam na myśli na twarzy-zaśmiałam się na jego odpowiedź.
-Och, moje okulary-zachichotał. Po raz ostatni zaciągnął się papierosem i wyrzucił go na ziemie. Depnął na niego a później kopnął go za ganek.
-Nosisz okulary?-zapytałam
-Zazwyczaj nosze szkła kontaktowe. Ale przypadkowo wyrzuciłem jedną i nie dostałem nowych na kolejny tydzień.-wyjaśnił.
-Nie wiedziałam, że nosisz szkła.-uśmiechnęłam się. Zastanawiałam się czemu mi o tym nie powiedział. Złapałam go za rękę i wciągnęłam go do domu kiedy wyciągał kilka gum i wkładał je do ust.
-Sądzę, że bym był ślepy-parsknął śmiechem szybko żując swoją gumę.-Gdybym nie miał kontaktów to bym został przejechany przez samochód jak tylko przekroczyłbym podwórko.
-Dzięki bogu za kontakty.-powiedziałam przygryzając wargę.
-Wyglądasz tak pięknie.-zaczerwienił się mierząc mnie z góry na dół. Szczerze mówiąc nie byłam ubrana jakoś wyjątkowo tylko tak jak do szkoły.
-Dzięki, tak jak ty.-powiedziałam zanim zorientowałam się jak głupio to zabrzmiało.
-Och, uwielbiam to miano-powiedział i zaśmiał się. Nadal szybko żuł gumę, by nikt nie był w stanie wyczuć zapachu nikotyny w jego oddechu.
-Zamknij się-jęknęłam.
-Och, taka twarda-uśmiechnął się. Wyciągnął ręce i chwycił mnie w pasie przyciągając mnie bliżej.
-Zamknij się-powtórzyłam spoglądając w dół na podłogę. Ashton podniósł rękę pod moją brodę i zmusił mnie do spojrzenia mu w oczy.
-Chodź tu-mruknął zmniejszając przestrzeń między nami. Jego usta znalazły się na mojej szyi.
-Ashton...-zamarłam przestraszona-... moi rodzice...
-To nie potrwa długo-wyszeptał a ja poczułam jego oddech na mojej skórze.-Boże, wyglądasz tak pięknie.
-Przestań-powiedziałam, starając się go odepchnąć. Byłam zadowolona tym, co Ashton mi robił, ale jednocześnie bałam się, że rodzice nas nakryją. Mogliby nas minąć w każdej chwili bo stoimy w holu. Ash jęknął przyciągając mnie bliżej, Jego usta delikatnie zassały się na mojej skórze tuż pod płatkiem ucha.
-Szczerze mówiąc lubię sukienki, ale myślę, że spodoba mi się jeszcze bardziej jak będę ściągać to z Ciebie.-szepnął ochryple.
Jego ręce zjeżdżały wzdłuż moich pleców, przez tyłek (dosłowne tłum.), ostatecznie zatrzymując je w miejscu zakończenia mojej sukienki. Palce zacisnął na końcu tkaniny i zaczął ją powoli podnosić w tym samym czasie całując moją szyję. Dotykane miejsca przez niego posyłały dreszcze do moich pleców (nie mam pojęcia jak to przetłumaczyć- dop. tłum.), a ja nie chciałam, żeby się zatrzymywał-nigdy.
-Nie teraz.-jęknęłam. Naprawdę chciałam to zrobić, ale nie mogłam w tej chwili. Toby było zbyt ryzykowne, a ja nie mogłam ryzykować z Ashton'em robiąc coś takiego gdy moi rodzice byli dosłownie kilka pokoi dalej.
Odepchnęłam Ashton'a od siebie w odpowiednim momencie. Moja mama nagle pojawiła się na szczycie schodów przyglądając się nam jak schodziła. Ash cofnął się za mnie. Zarumienił się kiedy uświadomił sobie co właśnie robił.
-Danielle, powinnaś mi powiedzieć, że on tu jest.-mama powiedziała z dołu schodów. Na szczęście nie sądzę, żeby widziała co się działo pomiędzy mną a Ashton'em zanim się pojawiła.
-Mówiłam,że schodzę-jęknęłam-Ashton dopiero przyszedł.
-Więc, cześć Ashton-powiedziała moja mama
-Dzień dobry, pani Murphy. Jak mija pani dzisiejszy wieczór?-powitał ją Ash. Wyciągnął do niej rękę aby moja mama się z nim przywitała, ale nie zrobiła tego.
-Och, po prostu wspaniale.-odpowiedziała sarkastycznie. Mogę stwierdzić, że wolałaby być gdzieś indziej i robić cokolwiek innego, niżeli być tutaj.-Danielle, twój ojciec będzie za minutę. Usiądź przy stole.
-Jesteś zdenerwowany?-szepnęłam do Ashton'a kiedy szliśmy za mamą do jadalni.
-Więcej niż zdenerwowany.-zaśmiał się pod nosem. Złapał mnie za rękę i ścisnął lekko uśmiechając się przy tym.
-Masz na to słowo?-zapytałam
-Przerażony.-odpowiedział kiwając głową. Skinęłam głową zgadzając się z tym.
-W porządku, Jestem przerażona.
~~~~
-Więc Ashton, mieszkasz w bloku, tak?-zapytał mój tata.
Nie siedzieliśmy przy stole bardzo długo, ale do tej pory wszystko szło bardzo dobrze. Mój tata cieszył się z rozmowy z Ashton'em i wydawał się zainteresowany. Szczerze mówiąc, nie byłam pewna czy tylko on jest dobrym rodzicem, zadając te wszystkie pytania, czy naprawdę polubił Ashton'a. Moja mama milczała przez całą kolację, a ja byłam w stanie powiedzieć kilka słów. Ale wszystko było w porządku tak długo jak moja matka nie próbowała zaczynać wszystkiego od nowa, po jej myśli.
-Tak proszę pana. Ostatni dom na końcu ulicy.-Ash skinął głową. Wziął trochę makaronu, który moja mama zamówiła w restauracji na końcu miasta. Żadne z moich rodziców nie lubi gotować i nie ma czasu na to, więc zazwyczaj zamawiamy coś do jedzenia lub idziemy gdzieś na kolację.
-Niewielki (bądź może pasować marny lub bez znaczenia-dop. tłum.)- powiedziała mama bez zastanowienia. Spojrzała się na mnie, w tym samym momencie jak ja na nią, spojrzeniem jakby udawała, że niczego nie powiedziała.
-Mamo-powiedziałam surowo.
-Jesteś w klasie z Dani, prawda? Jesteś starszy.-Mój tata kontynuował. Mogłabym powiedzieć, że ma zamiar przesłuchiwać Ashton'a całą noc, żeby tylko dowiedzieć się co jest z nim nie tak. Nie mógł znaleźć niczego, chociaż nawet jakby coś znalazł to niczego już nie zmieni. Może brzmi to kiepsko, ale Ashton pasuje do mnie idealnie.
-Tak, jestem, proszę pana.-powiedział przenosząc swoją rękę na moje udo. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się wiedząc co dokładnie robi.
-Jakieś plany na studia?-mój tata ponownie zadał pytanie patrząc uważnie na Ashton'a, który szybko zabrał rękę z dala ode mnie.
-Ja, uh... wiem, co chcę studiować, ale nie spełniam większości kryteriów (nie wiem jak mam to przetłumaczyć "I haven't actually applied for any collages yet"- dop. tłum.)- wyjąkał nie będąc przygotowany na takie pytanie.
-A dlaczego?-moja mama odezwała się poraz kolejny. Jej głos brzmiał zimno i bez entuzjazmu.
-Mamo-powtórzyłam próbując oprzeć się pokusie by nie kopnąć jej pod stołem.
-Nie mam na to czasu i pieniędzy proszę pani.-Ash odpowiedział powoli przełykając głośno.
-Czego chcesz się uczyć?-spojrzałam na Ashton'a, starając się skierować wszystkich uwagę od mojej mamy. Tak naprawdę powinno być na odwrót i nie mogłam uwierzyć, że mam niedojrzałą matkę.
-Historia muzyki.-uśmiechnął się do mnie. Kiwnęłam głową. Nigdy nie rozmawialiśmy o studiach i o tym co chcielibyśmy robić gdy będziemy starsi. Zazwyczaj mamy co innego w głowach.
-Lubisz muzykę Ashton?-zapytał się tata.
-Och, tak. Kocham muzykę.-odparł podekscytowany. Prawię jęknęłam. Kiedy Ashton zacznie mówić to czasami nie może przestać i czułam już to, że będę zmuszona do bycia przy stole jeszcze dłużej.
-Jaki jest twój ulubiony zespół?-zapytał się mój tata z ekscytacją. Zdarzało się, że mój ojciec w rzeczywistości miał dobry gust muzyczny, pomimo, że bardzo starał się to ukryć.
-Um... więc, kocham wiele kapel. Ale gdybym miał wybrać to zdecydowanie The Killers, proszę pana.-odpowiedział. Zaśmiałam się z tego, że Ash zwraca się do mojego taty "proszę pana", mimo, że kiedy pierwszy raz się spotkali, to powiedział Ashton'owi, żeby mówił mu po imieniu.
-Ah, faktycznie, słyszałem o nich.-mój tata pokiwał głową.-Firma, w której pracuję rozdawała darmowe bilety dla pracowników na jeden z ich koncertów około półtora roku temu. Oczywiście nie poszedłem, nie jestem osobą koncertową (chodzącą na koncerty-dop.tłum.).
-Byłem chyba na tym koncercie, proszę pana. Byłem tam z moją byłą dziewczyną, mimo, że nie bardzo się z tego cieszyła.-Ash zaśmiał się cicho. Spojrzał w dół na swój talerz, na którym nie znajdowało się żadne jedzenie.
-Nie była fanem, co?-mój tata zachichotał. On wiedział o śmierci Kenzie, każdy podobno to wie. Wiedziałam, że tata nie zrobi ani nie powie czegoś co byłoby nie wygodne dla Ashton'a.
-Nie, proszę pana. Nie lubiła wogóle muzyki, ale wciągnąłem ją w to.-roześmiał się, ale mogę powiedzieć, że był zdenerwowany.
-Oh, mówiąc o twojej byłej dziewczynie. Kiedy ostatni raz byłeś na randce?-zapytała mama, odkładając widelec. Wyraźnie chciała zrobić z kolacji jakiś problem.
-Mamo-prawie krzyknęłam, nie dowierzając, że to zrobiła.
-Trzy... trzy lata temu, proszę pani.-Ashton jęknąl. Położył rękę na moim udzie. Tym razem ten gest nie drażnił mnie. Sądzę, że w jakimś sensie był to pocieszający gest. Przygryzł swoją dolną wargę czekając na reakcje mojej matki.
-Trzy lata to z pewnością dużo czasu. To wstyd. Co się z nią stało?-moja mama westchnęła, odchylając się do tyłu, na krześle.
-Uh...co ?- Ashton powiedział szeptem.
-Mamo-próbowałam powstrzymać ją od dalszej rozmowy. Ścisnął mnie za udo, zmuszając mnie, bym spojrzała na niego.
-W porządku-wyszeptał.
-Brałeś udział w wypadku, który ją zabił, prawda?-moja mama zapytała. Miała na twarzy swój przebiegły uśmiech, jakby cała ta sytuacja była zabawna.
-Mamo, co ty robisz?[-zapytałam, ale Ashton mnie uciszył.
-Samanta, nie wiem czy powinnaś-mój tata wtrącił się, ale został zignorowany.
-Pop prostu zadałam proste pytanie. Jestem trochę ciekawa, to wszystko.-moja matka broniła się, patrząc na nas z bólem, że nie pozwalamy jej mówić co chce.
-Tak, jechałem samochodem.-odezwał się, odpowiadając na pytanie mojej mamy. Chociaż tak naprawdę nie musiał.
-Nie byłeś pijany?-zapytała moja mama. -Czytałam o tym w papierach. Jestem zaskoczona, że nie miałeś przez to kłopotów.
-Byłem pijany, oboje byliśmy wraz z kierowcą w innym samochodzie.-skinął głową, dodając- Ale zrozumiałem, że to był błąd. I nigdy więcej już nie zrobię czegoś takiego.
-Popatrz. To jest to, czego nie rozumiem w nastolatkach. Powierzają sobie życia. piją i siadają za kierownice i kogoś zabijają, by zobaczyć na własne oczy rzeczywiste konsekwencje.-przewróciła oczami, przyglądając się swoim paznokciom.
-Mamo!-krzyknęłam, wstając od stołu.
-Ja nie....-Ashton pokręcił głową, rozglądając się po pokoju. Siedział z otwartymi ustami, jakby chciał coś powiedzieć, ale nie mógł znaleźć odpowiednich słów. Wyglądał na bardziej zbolałego niżeli złego i to jest to, czego nienawidziłam. Ashton w końcu wstał, nie zadając sobie trudu, by odsunąć krzesło i wyszedł z pokoju.-Przepraszam.
-Co do diabła jest z tobą nie tak?-krzyczałam na mamę-Dlaczego powiedziałaś coś takiego do niego?
-Zastanawiałam się tylko-powiedziała, wzruszając ramionami.
-To jest ku*wa chore, mamo. On nie zasługuje na nic z takich rzeczy. Rozumiem, że masz jakąś urazę po tym co zrobił. Ale nawet nie przyszło ci do głowy, że to się zdarzyło dawno i teraz jest inaczej? Że popełnił błąd i ma wyrzuty sumienia?-krzyczałam. Powstrzymałam się od dania jej w twarz.
-Nie możesz mnie winić za to, że martwię się o to, Danielle.-odpowiedziała, starając się porozumieć się ze mną w jakiś sposób.
-Bycie bezczelnym i nie koniecznie grzecznym dla mojego chłopaka to dwie różne rzeczy! Rozumiem, że obawiasz się niektórych wyborów Ashton'a. Ale to nie powód by go strofować. I to na pewno nie oznacza, że możesz powtarzać to w kółko. I próbując wpłynąć na moją decyzję obierając sobie jego jako celownik. On jest niesamowitym człowiekiem i sprawia, że czuje się lepiej niż kiedykolwiek wcześniej. Więc uważam, że po prostu powinnaś się zając swoją firmą, a nas do cholery zostawić w spokoju.-powiedziałam szybko, zanim odwróciłam się od mojej mamy i wyszłam z pokoju, nie chcąc słuchać tego, co ma do powiedzenia.
Weszłam na górę po schodach i skierowałam się do mojego pokoju, nie zadając sobie trudu, by szukać Ashton'a. Przypuszczam, że wyszedł, kiedy wrzeszczałam na mamę i prawdopodobnie nie wróci tu przez długi okres czasu. Czułam się okropnie. Gdybym wiedziała, że to okaże się takim błędem, to bym nawet nie zapraszała Ashton'a na dzisiejszy wieczór. Otworzyła drzwi do mojego pokoju. Wystraszyłam się, kiedy zobaczyłam Ash'a jak chodził w tą i z powrotem, koło mojego łóżka.
-Ciągle tu jesteś!-wydyszałam, zatrzymując się w drzwiach.
-Przykro mi, Dani. Próbowałem, naprawdę próbowałem. Ale tak trudno przypodobać się, twojej matce, z dobrej strony. Tak mi przykro.-podszedł do mnie powoli. Ujął w swoje ręce moją twarz i przejechał kciukami po moich policzkach.
-To nie twoja wina. Przepraszam, za to, że zapraszając ciebie, na pierwszym miejscu, nie myślałam, że to się stanie.-westchnęłam.
-Przykro mi, kochanie. To w ogóle nie powinno się zdarzyć. Po prostu chcę by twoja mama mnie polubiła tak bardzo jak ja lubię ciebie.-przeprosił po raz kolejny, choć to nie była jego wina.
-Musisz przestać przepraszać.-powiedziałam, wstając na palce i całując szybko w usta Ashton'a. -To nie była twoja wina. Jest mi przykro, że moja mama cię tak traktuje.
-Dani, jestem-Ashton zamknął się, zdając sobie sprawę, że zamierzał znów przeprosić. Chwycił obie moje dłonie w swoje i cofnął się do brzegu łóżka, gdzie usiadł. Objął mnie w talii i kazał usiąść mi na jego kolanach, co zrobiłam. Przesunął moje włosy na bok, by zaraz położyć swój podbródek na moim ramieniu.
-Ona nie zasługuje to to, żeby jej powiedzieć o tym, Ashton-westchnęłam.
-W porządku, że wiele osób myśli o tym wypadku.-powiedział cicho. Przycisnął swoje usta do mojego ramienia, pozostawiając małe pocałunki na linii, gdzie kończy się szyja.
-To nie jest w porządku. Nie miała prawa tego zrobić.-powiedziałam potrząsając głową.
-To nie była jakaś wielka sprawa. Kiedyś było gorzej. Skończę z tym, obiecuję.-powiedział. Zassał się delikatnie na mojej skórze. Jego uścisk wokół mojej talii zelżał. Co dało mi szansę by się odwrócić w jego stronę. mając nogi wokół niego. Ashton miał szeroko otwarte oczy, kiedy zobaczył co się stało i jak siedzę. Zachichotałam.
-Czy ty chichoczesz ze mnie. Murphy?-Ashton żachnął, pochylając się jeszcze raz. Przeniósł swoje usta na moje, całując mnie powoli.
-Nie mogę nic na to poradzić, że wyglądasz słodko w swoich okularach.-zaśmiałam się, chwytając za boki jego okularów i poruszając nimi w górę i w dół. Przewrócił oczami, prosząc, żebym przestała.
-Przestań-Ashton zaczerwienił się po raz kolejny i spojrzał w dół.
-Przysięgasz, że nie jesteś zdenerwowany, na to, co się stało dzisiejszego wieczoru?-zapytałam nagle.
-Przysięgam, że nie jestem zdenerwowany. Moje odczucia bolą bardziej niż cokolwiek, ale skończę z tym.-skinął głową.
-Po prostu czuje się z tym źle.-westchnęłam przenosząc swoje ręce na klatkę piersiową Ashton'a. Moje ręce natrafiły na guziki w jego koszuli. Zaczęłam się zastanawiać, co by zrobił, gdybym bez powodu zaczęła rozpinać je, bez żadnego ostrzeżenia.
-Nie czuję się z tym źle, proszę.-przyznał się. Rozpięłam pierwszy guzik z koszuli Ashton'a, a on nic z tym nie zrobił.
-Nie sądzę inaczej, bo ty wiesz, jak było, prawda?-zapytałam. Ręce Ashton przeniósł ponownie na moje uda, dokładnie tam, gdzie moja sukienka się kończy.
-Nadal będę cię lubić, bez względu na to co się stało.- Pocałowałam Ashton'a w szczękę, a następnie przeniosłam się na kark. -Zawszę będę cię lubić.
-Naprawdę cię lubię-Ashton wypuścił powietrze, rękami jadąc do góry po moich nogach.
-Ja też cię bardzo lubię-uśmiechnęłam się całując jego klatkę piersiową. -Ja naprawdę cię lubię.
-Czy masz jakiś pomysł, co zrobisz dla mnie? -Ashton wyszeptał mi do ucha. Zaczął całować mnie blisko ucha. Jego ręce dalej wędrowały w kierunku mojej sukienki, ale nie planuje w najbliższym czasie tego zatrzymać.
-Ash...-zaczęłam mówić, ale przerwałam, gdy usłyszałam wibracje mojego telefonu na stoliku nocnym. Zignorowałam to, tak jak Ashton, ponieważ to, co się dzieje jest o wiele ważniejsze. Wibracje się skończyły po kilku sekundach. Myślę, że ktokolwiek kto się chciał ze mną skontaktować, właśnie zostawia wiadomość głosową.
-Wow. Powiedz to jeszcze raz.-jęknął. Pociągnął moją skórę zębami pozostawiając na niej znak.
-Ash-szepnęłam. Przeniosłam swoje wargi nad jego ustami.
-Mmmm-zanucił. Miałam już znów go pocałować, ale mój telefon ponownie dał o sobie znać.
Starałam się go zignorować, ale ten ktoś kto się dobijał był wytrwały w tym, co robi. Sądzę, że mógłby tak dzwonić przez całą noc, dopóki nie uzyska reakcji z mojej strony.
-Po prostu idź i odbierz.- wyszeptał pocierając nasze nosy. Pocałowałam Ashton'a wstając i ciągnąc z powrotem w dół moją sukienkę. Podeszłam do stolika i chwyciłam mój telefon.
-Halo?-powiedziałam, wiedząc kto to był.
-Jestem jeszcze prawiczkiem!-Michael krzyknął do telefonu.Zrobiłam kilka kroków dalej od Ashton'a w przypadku gdyby słyszał kto rozmawia przez telefon.
-Czy możesz zadzwonić później?-zapytałam-Jestem w trakcie czegoś.
-Jestem jeszcze prawiczkiem. Dlaczego, do cholery, jestem jeszcze prawiczkiem?-Michael był spanikowany swoimi wątpliwościami.
-Zastanawiam się tak samo-zaśmiałam się przez chwilę patrząc na Ashton'a, który siedział plecami do mnie.
-Pomóż mi.
-Teraz nie mogę.
-Pomóż mi!
-Później. Jestem z Ashton'em.
-Oh, tak. Mając coś w środku-Michael roześmiał się. Zmienił ton głosu, starając się naśladować mnie przez ten czas.-Oh, Ashton, mocniej! Nie przestawaj!
-Czy mogę zadzwonić jutro, czy coś?-Poprosiłam, obawiając się, że gdy rozmawialiśmy dłużej to Ashton stanie się podejrzany.-Naprawdę muszę iść.
-Święta są za półtora tygodnia, powiedz mi, co chcesz!-Michael zażądał szybko, jakby bał się, że zakończę z nim rozmowę, bez jego zgody.
-Zadzwonić do ciebie później-powiedziałam i zakończyłam rozmowę. Widziałam, że miałam kilka nowych wiadomości tekstowych przed tym jak Michael dzwonił. Szybko otworzyłam je, by wiedzieć co w nich jest. Oczywiście wszystkie były od Michaela, od chłopaka, który nie lubi mówi, ale byłam pewna, że wysyła dużo SMS-ów.
"Jestem jeszcze dziewicą"
"Dlaczego nie mogę rozmawiać z dziewczynami"
"Dani"
Westchnęłam i odłożyłam telefon. Podeszłam do Ashton'a i pochyliłam się nad nim patrząc na niego z zadowoleniem.
-Kto to był?-zapytał, przechylając głowę na bok.
Myślałam, że powiem mu o tym, kto to był naprawdę, ale jednak zdecydowałam się, że tego nie zrobię. Nie chcę robić kolejnej dramy dzisiaj. Wpadłam w panikę.
-To był Luke. Próbuje ze mną porozmawiać przez cały tydzień o czymś. Powiedziałam mu, żeby później zadzwonił.
-On...on... to, po co on chce z tobą rozmawiać?-zapytał, nagle siadając prosto.
-Nie jestem pewna, ale prawdopodobnie tylko ponarzekać na Brooke ponownie.-kłamałam, choć nie sądziłam, że Luke chciał ze mną o tym rozmawiać.
-Oh, tak. Założe się, że to będzie to.-powiedział uśmiechając się do mnie. Wyciągnął ręce w moją stronę, zapraszając mnie z powrotem. Był szczęśliwy, że spełniłam jego prośbę i znów usiadłam na jego kolanach.
-Sądzę, że byliśmy w środku czegoś, nie sądzisz, Irwin?-zapytałam, przeczesując kilka kosmyków włosów. Owinęłam ramiona wokół szyi Ashton'a. Jego ręce znów znalazły swoje ulubione miejsce tuż pod moją sukienką. Zaczął mnie drażnić trzymając palce pod rąbkiem mojej bielizny.
-Oh, Murphy, na pewno byliśmy-uśmiechnął się i połączył nasze usta, całując mnie zachłannie, kiedy opadał na łóżko. Mam tylko nadzieje, że nikt nam już nie przerwie przez resztę wieczoru.
OD AUTORA:
Ok, oni nie uprawiali seksu w tym rozdziale i sądzę, że oni za daleko się posunęli (....).
~~~~~~~~~~~~
Witam kochani!
Przed wami cały 25 rozdział. Nie mam pojęcia, kiedy wstawię kolejny, gdyż mam za dużo nauki. Jestem już w 2 kl LO i przygotowujemy się do matury (mimo, że dopiero za rok). I wiecie, nauczyciele kładą straszny nacisk na naukę. Dojrzę nauczyć się na sprawdziany, kartkówki itp. to jeszcze sporo pracy domowej. Zdecydowanie nie polecam profilu matematyczno-biologicznego. NIE POLECAM!
Jak pojawi się kolejna nowa notka poinformuje was na tt / gg / mailu / czy gdzie tam jeszcze chcecie ;)
Mam wielką do Was prośbę!
Kto by mógł zając się poprawianiem rozdziałów? Jak pisałam wyżej, nie mam czasu, a bardzo mi zależy, aby były one ogarnięte. J
Jak ktoś by zechciał to proszę pisać na meila, tt, gg ;)
Dziękuję i ...
Pozdrawiam oraz miłego dnia / nocy ;)