07:15 || Ashton Irwin - Tłumaczenie PL

sobota, 9 sierpnia 2014

Rozdział 24.2

-Wiem co ty i Ashton robiliście zaledwie kilka minut temu-powiedział Michael,potrząsając głową gdy przeszukiwał szufladę.-Obrzydliwe.
-Co robisz?-spytałam cicho, ignorując jego komentarz na nasz temat. Michael odwrócił się i zamknął szafkę, trzymając w ręku płytę CD. Machnął nią nie dając nawet zobaczyć kto jest wykonawcą
-To było mojej siostry.
-Och-skinęłam głową nie chcąc podważać jego zdania. Podszedł do mnie i stanął na końcu łóżka Ashton'a przyglądając mi się. Sięgnął do kieszeni i wyciągnął telefon. Rzucił go w moją stronę.
-Zapisz mi swój numer.
-Czemu?-zapytałam podnosząc telefon. Zdziwiłam się, że nie ma hasła, gdyż Michael był strasznie skryty.
-Muszę ci coś później napisać-odpowiedział czekając aż wpisze numer.
-Dlaczego?-zapytałam.
-Mam problem z dziewczyną!-krzyknął, ale zaraz się uspokoił-Nie mam czasu na wyjaśnienia.
-Okej...-niepewnie powiedziałam oddając mu telefon.
-Muszę iść-powiedział cicho, klepiąc mnie po głowie kilka razy zanim się odwrócił. Starał się wyjść z pokoju jak najbardziej dyskretniej jak może. Nie zadziałało, bo Ashton szedł już do pokoju.
-Mike, hej.-przywitał się Ashton kładąc rękę na ramieniu Michael'a. Ten za to podniósł płytę CD, którą przed chwilą znalazł i pokazał ją Ashton'owi, na co ten skinął głową.
-W porządku-powiedział Ash i nachylił się i szepnął coś Michael'owi, czego nie byłam w stanie usłyszeć. Michael skinął głową z szeroko otwartymi oczami. Ashton przed wyjściem Michael'a z pokoju poklepał go po plecach.
-Więc... Miałem zamiar poprosić cię, żebyś została na kolacji, ale mój ojciec nie jest w najlepszym nastroju i myślę, że byłoby lepiej jeśli... no wiesz.-wyjaśnił. Wstałam z łóżka szykując się do wyjścia.
-To dobrze. I tak muszę iść do domu na kolacje z moimi rodzicami.-wzruszyłam ramionami.
-Przepraszam-zachichotał wiedząc jak bardzo nienawidzę rodzinnych posiłków.
-Jest okej-zaśmiałam się, zbierając wszystkie swoje rzeczy, które zostawiłam na podłodze i zabrałam ze sobą. Gdy wyszliśmy z domu Ashton'a ten chwycił mnie za rękę, splatając nasze palce, gdy odprowadzał mnie do mojego domu.
-Atmosfera jest trochę napięta gdy w domu w tym samym czasie jest Michael i mój ojciec.-powiedział przerywając ciszę między nami.
-Dlaczego nie mówiłeś?-zapytałam. Teraz dopiero zdałam sobie sprawę, że Michael nigdy nie powiedział mi co zrobił ojciec Ashton'a, że przestał z nim rozmawiać i byłam tego ciekawa.
-To jest trochę skomplikowane, Murphy-Ashton westchnął.
-Och-skinęłam głową.
-Michael jest dziwnym dzieckiem. Wiesz, że nie rozmawia z ludźmi, którzy...
-Nie rozmawia z ludźmi, którzy zrobili coś złego.-powiedziałam, nie mogąc się powstrzymać. Starałam się nie być zszokowana tym, co mi się wymsknęło.
-Skąd wiesz?-zapytał. Zatrzymał się na chwilę i spojrzał się na mnie z wyrazem zmieszania.
-Tylko zgadywałam-wzruszyłam ramionami.-To ma po prostu sens.
-Ha, prawda-skinął głową. Ruszył ponownie, a ja myślałam nad tą rozmową.-Myślałem, że ci coś powiedział.
-Michael nie rozmawia ze mną-znów skłamałam.
-Tak.-zaśmiał się cicho.-Powiedziałabyś mi gdyby to zrobił, prawda?
-Oczywiście-skinęłam głową, starając się nie patrzeć na Ashton'a. Nie mogłam już tego dłużej znieść. Nienawidziłam go okłamywać.
-Czasami czuje się tak, jakby nigdy się już nie odezwał.-roześmiał się i wzruszył ramionami.
-Nigdy nic nie wiadomo-westchnęłam. Przeszliśmy resztę drogi w milczeniu, bo byłam za bardzo wystraszona, że coś jeszcze wydam, czego nie powinien wiedzieć.
-Zobaczymy się jutro-powiedział, gdy byliśmy przed moim domem. Oboje zdecydowaliśmy, że będzie najlepiej, jeżeli Ashton nie będzie odprowadzał mnie już pod same drzwi. A wszystko z obawy, że moja mama wyskoczy z domu i ponownie będzie krzyczeć na nas.
-O 07:15?-spytałam z uśmiechem.
-07:17-kiwnął głową pochylając się i całując mnie
_________

-Więc, Danielle, nadal spotykasz się z tym chłopcem?-zapytał się mój ojciec, odkrajając  jedzenie z talerza. Znów był kurczak. Usiedliśmy na kolacji około 10 minut temu, a ja już byłam zirytowana. Chciałam po prostu wstać i wyjść. Moi rodzice byli dzisiaj wyjątkowo irytujący.
-Ashton?-zapytałam
-Tak z nim-skinął głową.
-Tak-powiedziałam, patrząc prosto na moją mamę, która nie wyglądała na zbytnio szczęśliwą.
-Ona wie, że nie powinna-dodaje moja mama odkładając nóż i widelec.
-Dlaczego nie?-zapytał tata. Był całkowicie obojętny na to co mama zrobiła gdy był na wyjeździe służbowym.
-Rozmawialiśmy o tym, Charles-powiedziała moja mama dość surowo patrząc na mojego tatę.
-Trzeba go zaprosić na obiad czy coś-mój tata skinął głową odwracając się do mnie. Słyszałam jak mama zaczyna ciężko oddychać na swoim miejscu. Była kompletnie przerażona, że mój ojciec coś takiego zaproponował.
-Zapoczątkowałeś tym zdaniem swojej żonie atak serca-zaśmiałam się wskazując na moją mamę.
-Będzie trzeba to zrobić-wzruszył ramionami.
-Charles!-mama krzyknęła, uderzając o stół. Wykorzystałam okazję i odsunęłam talerz ode mnie i wstałam od stołu.
-Pomyśl o tym, dobrze, Dani?-zaśmiał się ignorując moją mamę-Będę w domu w sobotę, jeżeli zdecyduje się przyjść.-Skinęłam głową i wyszłam z pokoju jak najdalej od moich rodziców. Słyszałam każdego argumenty jakie mówili podczas swojej kłótni, wchodząc po schodach. Przewróciłam oczami na to, ile razy moja mama powiedziała, że moje imie to Danielle i tylko Danielle.
Sądzę, że nie nie byłoby to takie złe zaprosić tu Ashton'a na obiad. Może moja mama zmieni o nim zdanie. Może gdybyśmy wszyscy razem usiedli i zjedli kolację i żeby zdali sobie sprawę, że tak naprawdę nie był zły, a wszystko o czym myślała moja matka to wielkie nieporozumienie. Postanowiłam, że zapytał Ashton'a czy nie zje z nami obiadu w sobotę. Jeśli się nie zgodzi to zrozumiem.
Gdy byłam już w moim pokoju zamknęłam drzwi. Wyjęłam telefon z tylnej kieszeni i rzuciłam go na łóżko, w idealnej sytuacji, żeby zobaczyć, że przyszła wiadomość. Opadłam na łóżko i położyłam się na brzuchu, podnosząc telefon i czytając nowe wiadomości. Od razu założyłam się, że wszystkie były od Michaela.
"Zaraz będzie Boże Narodzenie. Co chcesz na święta?"
"Och, cześć. Tu Michael tak przy okazji"
"Dani, o Boże, potrzebuje twojej pomocy"
"Sarah zamierza zerwać ze swoim chłopakiem. To oznacza, że pora już zacząć z nią rozmawiać?"
"Nie mogę ja po prostu pieprzyć w milczeniu?"
Śmiałam się kiedy odpisywałam mu na wiadomości: "Tak, pieprz ją w milczeniu. Jak ninja"

~~~~~~~~~~~~~
Hej!
Oto druga i ostatnia część 24 rozdziału. Te rozterki Michael'a są najlepsze, szczególnie ostatnia wiadomość do Dani.
Co do rozdziałów. Lepiej mi się tłumaczy krótsze niżeli dłuższe. Z tego względu, że jeżeli tłumacze te dłuższe to czekam, aż się w końcu skończy i cholernie wlecze mi się wtedy ten rozdział. Gdy są krótsze mam tak jakby frajdę z tego tłumaczenia i jakby nie patrzeć lepiej mi się go tłumaczy. Przepraszam niektóre osoby (które miały nadzieje na dłuższe rozdziały), ale będę dodawać krótsze rozdziały dwa razy w tygodniu.
Co by tu jeszcze napisać? Hmm... nie mam pojęcia tak więc was żegnam. Miłej nocy / miłego dnia. Buźka ;)

P.S. Niedawno zaczęłam interesować się k-pop'em (koreański pop), j-rock'iem (japoński rock) itp. Ktoś może z was ma takie same zainteresowania i podyskutuje ze mną na ten temat?? Jeżeli ktoś jest chętny niech pisze na maila. Pozdrawiam.

środa, 6 sierpnia 2014

Rozdział 24.1

Gdy wraz z Ashton'em byłam w jego domu, nie mieliśmy sił na nic. Od razu położyliśmy się na łóżku. Podobało mi się spędzanie z nim wolnego czasu, bez znaczenia co robiliśmy. Jeżeli chciał gdzieś iść to szłam z nim, a jeżeli nie miał na nic ochoty to zostawaliśmy w domu. Nie musimy nic robić, żeby dobrze spędzić czas.
-Murphy-szepnął, jego palce jeździły po moich biodrach, które w niektórych miejscach były odsłonięte. Przez 20 minut panowała cisza i myślałam, że Ashton zasnął.
-Tak?-zapytałam odchylając lekko głowę, by mieć lepszy widok.
-Gdzie poszłaś dziś w porze lunch'u ?-zapytał-Poszedłem ci po wodę, a ty zniknęłaś.
Ponownie zmieniłam pozycję.Teraz leżałam na brzuchu Ashton'a i opierałam brodę na jego piersi, by móc na niego patrzeć. Walczyłam ze sobą czy powiedzieć mu prawdę.
-Luke nie mówił?-zapytałam
-Nie było go tam, kiedy wróciłem. Calum powiedział, że nie czuł się za dobrze i poszedł do pielęgniarki-odpowiedział oblizując wargi.
-Och, powiedziałam mu gdzie poszłam.-powiedziałam cicho. Powinnam wysłuchać co Luke chciał mi powiedzieć w stołówce, zanim wyszłam porozmawiać z Michael'em. Chyba naprawdę to było pilne.
-A gdzie byłaś-popatrzał na mnie i się uśmiechnął. Położył rękę na mojej głowie i przeczesał moje włosy, przez co poczułam się o wiele lepiej.
-Musiałam pogadać z jednym z nauczycieli i chciałam to zrobić od ręki.-skłamałam. Sądzę, że to będzie bardziej wiarygodne kłamstwo niż to co powiedziałam Luke'owi, biorąc pod uwagę czas spędzony na rozmowie z Michael'em.
-Och, w porządku.-skinął głową-To zadanie domowe z matematyki? Zapomniałem o nim.
-Tak-powiedziałam cicho. Czułam się okropnie, że po raz kolejny go okłamałam. Mogłabym powiedzieć, że rozmawiałam z Michael'em, ale nie byłam pewna czy któremuś się to nie spodoba. Michael nie chcę powiedzieć Ashton'owi, że się z nim zaprzyjaźniłam. Z kolei wiem, że Ash zdenerwuje się, gdy dowie się, że rozmawiałam z Michael'em za jego plecami. Byłam rozdarta. Dla nich obu zrobiłabym wszystko.
-Ja tylko się martwię. Wiesz, to trochę dziwne kiedy twoja dziewczyna raptownie znika.-zaśmiał się i pochylił się trochę by złożyć na moim czole pocałunek.
Uśmiechnęłam się do niego zanim wstałam z Ashton'a i powróciłam do poprzedniej pozycji. Ash owinął rękę wokół mojej talii westchnął.
Był poniedziałkowy wieczór, więc wiedziałam, że mój tata wrócił już z pracy i oczekuję mnie na kolacji. Dlatego będę musiała dziś szybciej wyjść. Nie chciałam iść stąd. Wszystko było o wiele lepsze właśnie tutaj. Było tu cicho, mimo, że u mnie w domu też tak jest, ale tu było inaczej. Wszystko było dużo prostsze kiedy byłam tutaj. To była jak ucieczka.
-Murphy?-szepnął, znów zakłócając ciszę.
-Uh, huh?-zapytałam, tym razem nie odwracając się.
-Dlaczego mnie lubisz?-zapytał.
-Co to za pytanie?-zaśmiałam się Zdecydowałam się usiąść i patrzeć na niego kiedy mówi.
-Nie wiem. Mam na myśli to, że kiedy się spotkaliśmy, zaczęliśmy inaczej się zachowywać.-powoli usiadł, miał kłopoty w ułożeniu zdania.
-Zachowywać? W jaki sposób?-zapytałam
-Po prostu wydawało mi się to dziwne, zwłaszcza, że zachowywałem się jak dupek. Zastanawia mnie to, co sprawiło, że chcesz dalej być blisko mnie.-powiedział cicho, patrząc na swoje kolana, kiedy je krzyżował.
-No nie wiem-wzruszyłam ramionami-Mówiłam ci, że byłam zainteresowana. Chciałam cię rozgryźć.
-Huh?-powoli skinął głową.
-Co? Czy wszystko w porządku?-zapytałam, nagle zaczęłam zastanawiać się co było nie tak i dlaczego Ashton w ten sposób się zachowuje.
-Tak, wszystko w porządku. Byłem tylko ciekaw...wydawało mi się, że zakochuje się w tobie bardzo szybko. To wszystko wydarzyło się tak nagle.-mruknął ostatnie zdanie do siebie, kręcąc głową.
-Miłość nie posiada limitu czasu-wypaliłam
-Miłość?-przekręcił głowę i ledwie szepnął-Chcesz powiedzieć, że ...
-Nie... ja... uh... nie wiem-powiedziałam, zanim dokończył zdanie.
Szczerze mówiąc nie miałam pojęcia czy kochałam Ashton'a czy nie. Głównie dlatego, że nigdy nie byłam zakochana. Ashton wiedział co to miłość bo był z Kenzie. Ale ja nigdy nie byłam z nikim w związku, by czuć to specjalne uczucie i naprawdę nie wiem jak to jest. Sądzę, że nadszedł właśnie ten moment na uświadomienie sobie, że jestem zakochana.
-Ty... nie nie możesz-wciąż potrząsał głową, przerabiając ponownie te samą kwestie.
-Ashton-westchnęłam, kładąc rękę na jego kolanie, by go uspokoić. Był spanikowany z powodu takiej małej rzeczy.
-Przepraszam, przepraszam, zapomnij, że coś powiedziałem-powiedział.
-Przepraszam-przeprosiłam. Wiedziałam, że trudno mu było się z kimś związać z miłości zwłaszcza po tym, co się stało w jego poprzednich relacjach. Mogłabym powiedzieć, że będzie mu się ciężko ponownie zakochać, biorąc pod uwagę nasze relacje.
-Jestem przerażony-szepnął, odsuwając się troszeczkę ode mnie.
-Wiem. Nie powinnam nic mówić-zapewniłam go, przełykając wielką gulę w gardle. Zrozumiałam dlaczego Ash powiedział mi, co zrobił z Kenzie, ale nadal bolało to, że mój chłopak nie chcę kochać.
-Oj, Murphy, nie denerwuj się.-westchnął. Wyciągnął ramiona w zapraszającym geście.Wlazłam na łóżko. Byłam blisko Ashton'a więc owinął ramiona wokół mojej talii ciągnąc mnie na kolana.
-Nie jestem zdenerwowana-wymamrotałam.
-Mhm.-zaśmiał się cicho. Oparł podbródek na moim ramieniu i pochylając się co kilka sekund w kierunku mojej szyi by zostawić na niej kilka krótkich pocałunków.
-Nie jestem zdenerwowana-powtórzyłam cicho, chcąc się upewnić, że wiedział, iż nie byłam zła na niego.
-Staram się być dobrym chłopakiem, kochanie-powiedział dalej składając pocałunki na mojej szyi. -Ja jestem dobrym chłopakiem. prawda?-Moje tętno przyśpieszyło gdy usłyszałam słowo kochanie. Ashton nigdy tak do mnie się nie zwracał.
-Jesteś dobrym chłopakiem-powiedziałam,odwracając się od niego. Położyłam nogi po obu jego stronach. Ashton nieco się odchylił jakby wiedział, co się święci.
-Jesteś pewna?-uśmiechnął się do mnie.
Skinęłam głową, opierając się na nim i przyciskając moje usta do jego. Natychmiast położył mnie z powrotem na łóżku. Położył nas tak, żebyśmy leżeli wygodnie. Wyciągnął rękę i ujął nią moją twarz pogłębiając pocałunek. Po kilku sekundach jego ręce powoli kierowały się w dół. Dotarły aż do pasa, gdzie wsunęły się pod moją bluzkę.
Wszystko zostało przerwane przez głośne trzaśnięcie drzwiami. W domu panowała cisza, więc wydawało się jeszcze głośniej. Wysunęłam się z pod Ashton'a, który był wyraźnie zaskoczony nagłym hałasem. Przechylił głowę w bok, nasłuchując, kto znajduje się teraz w jego domu.
-To mój ojciec-powiedział po chwili.
-Tak?-spytałam, zastanawiając się, dlaczego to nie było coś wielkiego. Gdy byliśmy sami w pokoju kilka razy a jego ojciec był w domu nigdy nie pofatygował się sprawdzić co u nas.
-I wypada mi iść z nim pogadać o czymś, czy jest w porządku.-powiedział cicho, zaczynając siadać.
-Tak. Poczekam tu-uśmiechnęłam się, poprawiając koszulkę, która została pognieciona kilka minut wcześniej.
-Zaraz wrócę-powiedział już stojąc. Pochylił się i złożył na moich ustach szybki pocałunek zanim wyszedł z pokoju.
Tak szybko jak Ashton wyszedł tak też pojawił się Michael. Podszedł od razu do kredensu otwierając górną szufladę. To była ta sama szuflada przy której złapał mnie, kiedy ją otwierałam. Wyglądało na to, że wiedział czego szukał.


~~~~~~~
Witam was!
Widziałam, że w ankiecie najwięcej głosów było za krótszymi rozdziałami, więc takie dodaje. Mam nadzieje, że będziecie dalej komentować je tak jak wcześniej ;3.

Czytałam komentarze, że nie możecie się połapać kto jest ojcem dziecka Brooke. Sama wywnioskowałam (po reakcji Dani i jak pisało w oryginale), że ojcem dziecka jest chłopa Sarah'y. Przytoczę wam teraz troszeczkę wypowiedzi Michael'a i Dani, po których można się domyślić:

Dani: [...]  -Oh, ona się spotyka z chłopakiem z college'u?-zaśmiałam się. [...] 
Michael:  -Tak,ale zdradził ją, puknął kogoś. [...] -Nigdy nie powiedziałem, że Brooke jest ze mną w ciąży[...]
Dani:  -Sarah jest dziewczyną, z którą się spotykasz prawda? Dlaczego ona wie o...?

Więc będzie to tak:  Michael wiedział od Sarah'y a ta z kolei wiedziała bo to jej chłopak jest ojcem dziecka Brooke. Zagadka (chyba) wyjaśniona. Mam nadzieje, że połapiecie się z moim tokiem rozumowania.

Następna notka będzie w sobotę, więc do napisania xx.

sobota, 2 sierpnia 2014

Rozdział 23 cz. 2

-Bardzo mocno wierzycie w PDA (nie mam pojęcia co to jest, ale autorka sama napisała właśnie ten skrót- dop. tłum.), czy nie?-Luke zapytał. Zgniótł brązową papierową torebeczkę, w której przyniósł sobie lunch i rzucił przed siebie trafiając do jednego z koszów na śmieci.
-Nie powiedziałabym, że mocno wierzę...-zacięłam się  nie wiedząc co dalej dodać.
-Chciałbym-Ashton roześmiał się. Spojrzał na mnie i zauważyłam, że już się nie uśmiecha.
-Hej, Ashton, możesz mnie nauczyć tego... tego czegoś-Calum wyjąkał. Próbował pomóc sobie gestykulując o co mu  chodzi, ale nikt nie wiedział o co.
-Co?-Ashton zapytał.
-No to...ty też to stosujesz... zrobiłeś jej... nieważne-Calum zaczął chichotać i zarumienił się. Z zażenowania schował głowę w dłoniach.
-Porozmawiamy dzisiaj na w-f.-Ashton uśmiechnął się i poklepał Calum'a po plecach.
-Tak,  ja naprawdę nie lubie dawać wskazówek z całowaniem ludziom naprzeciwko mnie.-powiedziałam. To nie byłoby takie  dziwne, gdyby mój chłopak nie dawał wskazówek drugiemu facetowi jak to robić.
-Zgadzam się-wtrącił się Luke.
Przez następne kilka minut siedzieliśmy cicho bądź rozmawiając o kilku niepotrzebnych sprawach takich jak praca domowa lub jakieś nowe plotki-większość znałam dzięki Michael'owi.
Mówiąc już o Michael'u. Ktoś kręcił się kilka razy w ciągu pięciu minut obok wejścia i miał włosy koloru czerwono-czarnego. Wyszłam z założenia, że to właśnie on. W końcu odwrócił się i mogłam rzeczywiście zobaczyć Michael'a. Chodził tam i z powrotem i nie byłam w stanie stwierdzić czy chciał zwrócić moją uwagę czy szuka kogoś na stołówce. Tak czy inaczej jak zobaczył, że na niego patrze machnął ręką żebym przyszła a ja kiwnęłam głową, że zaraz tam będę.
-Hej, Ashton?-odwróciłam się do niego słodko uśmiechając.
-Hej, Murphy?-zachichotał cicho naśladując mnie.
-Mógłbyś mi kupić butelkę wody z jednego z automatów?-zapytałam wiedząc,że się nie zgodzi.
To wciąż jest mój darmowy dzień i Ash zrobił wszystko co do tej pory powiedziałam. Nie zrobił niczego źle. Nosił moje książki, otwierał drzwi itp. Jednak ten kupon to dobry pomysł. Szkoda, że nie miałam nic do zrobienia dla niego.
-Murphy, jesteś bliżej automatów.-jęknął. To była prawda, byłam bliżej niż Ashton.
-Ale mam kupon pięciu darmowych dni!-stęknęłam.
-Zgadza się-przewrócił oczami. Wstał i odsunął krzesło, wcześniej zbierając nasze śmieci z lunch'u. Odwrócił się i złożył pocałunek na moim czole, zanim odszedł.
-No dobra, już go nie ma.-Luke westchnął opierając się na krześle-Dani, muszę powiedzieć....
-Jak Ashton wróci możesz mu powiedzieć, że poszłam do łazienki?-zapytałam wstając. Chwyciłam za moją torbę i przerzuciłam ją przez ramię.
-Ale Dani, muszę z tobą o czymś porozmawiać-Luke chwycił mnie za nadgarstek zanim ich zostawiłam i pociągnął mnie z powrotem.
-Możemy porozmawiać później? Naprawdę muszę iść.-skłamałam. Myślę, że Luke chce ze mną porozmawiać o Brooke, mimo że znał wszystkie odpowiedzi. Ku mojej wielkiej pomyłce z jakiegoś powodu był w niej beznadziejnie zakochany.
Luke jęknął i wreszcie mnie puścił, dając mi szanse szybkiego wyjścia ze stołówki bez zobaczenia przez Ashton'a z drugiego końca pomieszczenia. Wyszłam i rozejrzałam się za Michael'em przy wyjściu głównym, ale go nie znalazłam.
-Buuu!-Michael krzyknął przy moim uchu i zakrył usta dłonią abym nie krzyknęła. Odwróciłam się i skrzyżowałam ręce na piersi spoglądając na Michael'a.
-Cholera, Dani, ale łatwo cie nastraszyć. Chodź.-roześmiał się. Złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą nie mówiąc ani słowa.
-Gdzie idziemy?-zapytałam kiedy Michael ciągnął mnie za sobą. Prowadził mnie koło stołówki i korytarzem podobnym do tego, którym szliśmy zaprowadził na dół. Zatrzymał się przy zamkniętych drzwiach i wyciągnął z kieszeni klucz w celu otworzenia.
-No, to jest tylko schowek.-roześmiał się popychając mnie do przodu.
-Co my tu robimy?-zapytałam. Michael wyciągnął rękę i włączył światło rozjaśniając kanciapę woźnych.
-Uh, w tej chwili stoimy-podniósł wiadro i odwrócił je a potem usiadł na nie-Teraz siedzę.
-Jak zdobyłeś klucz?-zapytałam i zabrałam klucz z jego rąk.
-Znalazłem go w gabinecie pielęgniarki kilka dni temu.-wzruszył ramionami jakby odpowiedz powinna być oczywista.
-Dlaczego byłeś w gabinecie pielęgniarki?-zapytałam.
-Po moje leki, Dani. Muszę tam chodzić codziennie w porze lunch'u-jęknął.-To tak jakbyś cale mnie nie znała.
-No cóż, przepraszam-wzruszyłam ramionami a on przewrócił na to oczami.
-Mówiłem ci, że mogłabyś przynajmniej zwrócić uwagę na to co mówię.-westchnął. Poczułam się bardzo źle. Uwagę na Michael'ana pierwszym miejscu zwracał jedynie Ashton a ja ledwo mu ją poświęcałam.
-Michael powiedziałam, że jest mi przykro.-westchnęłam i przeczesałam ręką włosy.
-Mówiłem, że wszystko gra.-skinął głową, choć tak nie było.
-Ale ty nie.
-Tak i tak.
-Uh, nie.
-Tak, Dani!
-Chociaż?
-Więc jest ok!- krzyknął, by zakończyć naszą sprzeczkę.
-Dobra, teraz na poważnie. Chcesz ze mną porozmawiać na jakiś konkretny temat czy będziemy tu siedzieć cały dzień?-zapytałam. Chwyciłam wiadro i odwróciłam je by mieć na czym usiąść.
-Ty i Ashton pogodziliście się?-zignorował mnie. Oparł łokcie na kolanach i oparł głowę na dłoniach wpatrując się we mnie.
-Tak-skinęłam głową.
-Oddał kupon?-roześmiał się.
-Tak-powtórzyłam. Zazwyczaj było że albo miał coś ważnego do powiedzenia albo nie miał nic konkretnego. Tak czy inaczej on wciąż chciał rozmawiać, a kiedy zaczynał to czasami nie mógł przestać.
-Wiedziałem, że tak będzie. "Och,wiem co zrobię! Dam Dani kupon a potem ona może go użyć jakby chciała ponownie uprawiać seks!"-powiedział naśladując Ashton'a. Byłam bardziej skupiona na tym strasznym głosie niżeli na tym co mówił.
-Możesz przestać mówić takim głosem? To naprawdę mnie przeraża-jęknęłam. To było przerażające, gdyż to była bardzo dobra imitacja. Zastanawiałam się wiele razy czy Michael potrafił "użyczyć" sobie głosu więcej niż jednej osoby.
-Wszystko co mogę robić jest przerażające.-wzruszył ramionami. Podniósł rękę i przeczesał nią swoje włosy.
-No nie wiem. To znaczy czasem jesteś trochę uroczy.-wypaliłam zanim przemyślałam to co powiedziałam,
-Nie wiem, ja ....-Michael zamilkł  i przechylił głowę na bok nie mogąc ukryć uśmiechu- Myślisz, że jestem uroczy?
-Czasami-wzruszyłam ramionami.-Sądzę, że to słodkie, kiedy udajesz, że jesteś twardy mimo, że tak nie jest.
-Ja jestem twardy-zaprotestował krzyżując ręce na klatce piersiowej.
-W każdym razie-chciałam powrócić do poprzedniego tematu-Czekaj, on chcę wykorzystać kupon dla seksu?
-Nie wiem. On naprawdę chce się z tobą kochać. Ale to oczywiste, że nie jest jeszcze gotowy. Zaufaj mi, Dani. Chcę...-przerwałam Michael'owi gdy ten próbował imitacji głosu.
-Proszę, tylko nie ten głos-błagałam
-Och, dobrze. On chcę coś zrobić tobie na Boże Narodzenie, tak więc myśle, że należy zostawić sobie ten kupon. Pewnie będzie się chciał kochać.-wzruszył ramionami, na szczęście nie cytował bezpośrednio słów Ashton'a za pomocą tego głosu.
-Świąteczny seks?-zapytałam
-Technicznie mam na myśli urodzinowy seks, tylko nie w twoje urodziny.-ponownie wzruszył ramionami.
-Michael!-jęknęłam kopiąc go w nogę.
-Dobra, dobra. Przepraszam.-roześmiał się. Przełknął ślinę zanim zaczął mówić-Rozmawiałaś z Brooke?
-Brooke? Tak trochę. Poszła do domu podczas trzeciej lekcji, bo nie czuła się za dobrze.-powiedziałam.
Wiedziałam, że on wiedział wszystko o Brooke i zada parę pytań a ja nie miałam wyboru, jak tylko czekać na jego ruch. Brooke nie powiedziała kto jest ojcem dziecka, nawet Luke o tym nie wiedział. Jedynym sposobem na dowiedzenie się kto to był Michael.
-Ona nie mówi na temat dziecka?-zapytał. Miał nerwowy wyraz twarzy, najwyraźniej zaczął się denerwować.
-Nie do końca. A co?-zapytałam
-Nie wiem, Sarah mówi, że...przestał mówić i zakrył usta rękami, prawdopodobnie w nadziei, że nie słyszałam co powiedział.
-Kim jest Sara?-uniosłam brew, wiedząc kim ona była.
-Nie powiedziałem Sarah-zaprzeczył kręcąc głową.
-Powiedziałeś!-krzyknęłam wstając.
-Boże, cholera, Dani. Widzisz, że z nikim nie rozmawiam, a jak zacznę to nie mogę się powstrzymać.-jęknął wyrzucając ręce do góry. Nie próbował już więcej zaprzeczać. Był bardziej zdenerwowany na siebie, że mu się wymsknęło.-Nie mogę nawet własnej tajemnicy utrzymać!
-Sarah jest dziewczyną, z którą się spotykasz prawda? Dlaczego ona wie o...? Michael, o mój Boże!-krzyknęłam, przytłoczona tym wszystkim.
Połączyłam wszystko razem w końcu domyślając się. Michael powiedział mi praktycznie wszystko, chociaż o Ashton'ie zbyt dużo. Jęknęłam głośno. Jak mogłam być taką idiotką.
-Cicho, Dani! Możesz chociaż raz być spokojna? Nie krzycz zbyt głośno bo będziemy...-nie dokończył, bo za nim otworzyły się drzwi ukazując bardzo złego woźnego.
-Co wy robicie? Jak się tu dostaliście?-zapytał kładąc ręce na biodra.
-Uhhh-Michael popatrzał na woźnego to na mnie z szeroko otwartymi ustami, nie mając pojęcia co powiedzieć. Sytuacja nie wyglądała za dobrze.
-Miałam klucz-powiedziałam trzymając wspomniany przedmiot. Słyszałam westchnienie Michaela. Nie wiem czy ulgi czy to był jednak jęk, ale nie spojrzałam na niego.
-Skąd masz klucz?-zapytał woźny. Spojrzałam na Michaela, który patrzył na mnie. Jego oczy były ogromne. Kręcił głową, abym nie mówiła skąd.
-Mój ojciec to Charles Murphy-wypaliłam. To nie był pierwszy raz kiedy używałam wzmianki o rodzicach, żeby być z dala od kłopotów.-W zeszłym roku zapłacił prawie połowę za Junior Prom.
-Więc dlaczego masz klucz?-zapytał ponownie.
-Dali mi go-skinęłam głową. Chwyciłam moją torbę z podłogi i przerzuciłam ją przez ramię. Złapałam Michael'a za ubranie widząc, że stoi w miejscu.
-Yhm-woźny chrząknął i przepchnął się obok Michael;a czując, że nasza rozmowa się skończyła.
-Chodź Michael.-pociągnęłam go za sobą idąc kolo złego woźnego. Opuściliśmy pusty korytarz a potem wbiegliśmy po schodach, starając się być jak najdalej od woźnego, zanim ten zdecyduje czy nas gonić czy nie. Gdy byliśmy pewni, że jesteśmy bezpieczni zwolniliśmy.
-To było całkiem zabawne, wiesz?-Michael zaśmiał się cicho, przerywając ciszę między nami.
-Co było?-zapytałam.
-"Mój tata, w zeszłym roku, zapłacił prawie połowę Junior Prom, więc dali mi klucz do kanciapy woźnych-roześmiał się, tym razem naśladując mnie.
-Działa za każdym razem-wzruszyłam ramionami, nie będąc dumną z faktu, że miałabym kiedyś masę kłopotów.
-Musisz zastosować to na Ashton'ie-nadal się śmiał, jakby nie mógł wyobrazić sobie co się stało.
-Jak?-zapytałam, nie rozumiejąc o co mu chodzi. Michael ledwo łapał powietrze, ale nadal się śmiał i chciał jeszcze ze mnie kpić, ale pozwoliłam mu na to.
-Mój tata ma dużo pieniędzy, choć uprawiać ze mną seks.
-Michael-jęknęłam-Zamierzasz powiedzieć mi coś na temat swojej przyjaciółki Sary?-Michael przewrócił oczami. Położył rękę na moich ramionach i dalej szliśmy.
-No cóż, lubi dużo mówić....


~~~~~~~~~~~~
Hej wam!
Widzę, że w ankiecie głosujecie za krótsze rozdziały. Ale wyniki będą dopiero w środę, więc wszystko może się zmienić. Ale jeśli się nie zmieni to będą rozdziały podzielone na części i będę je zapisywać w ten sposób, np: rozdział 34.1 (rozdział 34 część 1) a później rozdział 34.2 (rozdział 34 część 2) itp. 

Tak więc jak obiecałam, dodaje drugą część mam nadzieję, że się spodoba. Ja już się domyślam kto jest ojcem dziecka Brooke, a wy? Wszystkie na początku myślałyście, że ojcem jest Michael. A tu taka niespodzianka ;)

DZIĘKUJE WAM za prawie 21 tysięcy wyświetleń (20.730), za łącznie 145 komentarzy!!! Dziękuje wam z całego serca, to dla mnie naprawdę wiele znaczy.
Kocham was <3