07:15 || Ashton Irwin - Tłumaczenie PL

sobota, 2 sierpnia 2014

Rozdział 23 cz. 2

-Bardzo mocno wierzycie w PDA (nie mam pojęcia co to jest, ale autorka sama napisała właśnie ten skrót- dop. tłum.), czy nie?-Luke zapytał. Zgniótł brązową papierową torebeczkę, w której przyniósł sobie lunch i rzucił przed siebie trafiając do jednego z koszów na śmieci.
-Nie powiedziałabym, że mocno wierzę...-zacięłam się  nie wiedząc co dalej dodać.
-Chciałbym-Ashton roześmiał się. Spojrzał na mnie i zauważyłam, że już się nie uśmiecha.
-Hej, Ashton, możesz mnie nauczyć tego... tego czegoś-Calum wyjąkał. Próbował pomóc sobie gestykulując o co mu  chodzi, ale nikt nie wiedział o co.
-Co?-Ashton zapytał.
-No to...ty też to stosujesz... zrobiłeś jej... nieważne-Calum zaczął chichotać i zarumienił się. Z zażenowania schował głowę w dłoniach.
-Porozmawiamy dzisiaj na w-f.-Ashton uśmiechnął się i poklepał Calum'a po plecach.
-Tak,  ja naprawdę nie lubie dawać wskazówek z całowaniem ludziom naprzeciwko mnie.-powiedziałam. To nie byłoby takie  dziwne, gdyby mój chłopak nie dawał wskazówek drugiemu facetowi jak to robić.
-Zgadzam się-wtrącił się Luke.
Przez następne kilka minut siedzieliśmy cicho bądź rozmawiając o kilku niepotrzebnych sprawach takich jak praca domowa lub jakieś nowe plotki-większość znałam dzięki Michael'owi.
Mówiąc już o Michael'u. Ktoś kręcił się kilka razy w ciągu pięciu minut obok wejścia i miał włosy koloru czerwono-czarnego. Wyszłam z założenia, że to właśnie on. W końcu odwrócił się i mogłam rzeczywiście zobaczyć Michael'a. Chodził tam i z powrotem i nie byłam w stanie stwierdzić czy chciał zwrócić moją uwagę czy szuka kogoś na stołówce. Tak czy inaczej jak zobaczył, że na niego patrze machnął ręką żebym przyszła a ja kiwnęłam głową, że zaraz tam będę.
-Hej, Ashton?-odwróciłam się do niego słodko uśmiechając.
-Hej, Murphy?-zachichotał cicho naśladując mnie.
-Mógłbyś mi kupić butelkę wody z jednego z automatów?-zapytałam wiedząc,że się nie zgodzi.
To wciąż jest mój darmowy dzień i Ash zrobił wszystko co do tej pory powiedziałam. Nie zrobił niczego źle. Nosił moje książki, otwierał drzwi itp. Jednak ten kupon to dobry pomysł. Szkoda, że nie miałam nic do zrobienia dla niego.
-Murphy, jesteś bliżej automatów.-jęknął. To była prawda, byłam bliżej niż Ashton.
-Ale mam kupon pięciu darmowych dni!-stęknęłam.
-Zgadza się-przewrócił oczami. Wstał i odsunął krzesło, wcześniej zbierając nasze śmieci z lunch'u. Odwrócił się i złożył pocałunek na moim czole, zanim odszedł.
-No dobra, już go nie ma.-Luke westchnął opierając się na krześle-Dani, muszę powiedzieć....
-Jak Ashton wróci możesz mu powiedzieć, że poszłam do łazienki?-zapytałam wstając. Chwyciłam za moją torbę i przerzuciłam ją przez ramię.
-Ale Dani, muszę z tobą o czymś porozmawiać-Luke chwycił mnie za nadgarstek zanim ich zostawiłam i pociągnął mnie z powrotem.
-Możemy porozmawiać później? Naprawdę muszę iść.-skłamałam. Myślę, że Luke chce ze mną porozmawiać o Brooke, mimo że znał wszystkie odpowiedzi. Ku mojej wielkiej pomyłce z jakiegoś powodu był w niej beznadziejnie zakochany.
Luke jęknął i wreszcie mnie puścił, dając mi szanse szybkiego wyjścia ze stołówki bez zobaczenia przez Ashton'a z drugiego końca pomieszczenia. Wyszłam i rozejrzałam się za Michael'em przy wyjściu głównym, ale go nie znalazłam.
-Buuu!-Michael krzyknął przy moim uchu i zakrył usta dłonią abym nie krzyknęła. Odwróciłam się i skrzyżowałam ręce na piersi spoglądając na Michael'a.
-Cholera, Dani, ale łatwo cie nastraszyć. Chodź.-roześmiał się. Złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą nie mówiąc ani słowa.
-Gdzie idziemy?-zapytałam kiedy Michael ciągnął mnie za sobą. Prowadził mnie koło stołówki i korytarzem podobnym do tego, którym szliśmy zaprowadził na dół. Zatrzymał się przy zamkniętych drzwiach i wyciągnął z kieszeni klucz w celu otworzenia.
-No, to jest tylko schowek.-roześmiał się popychając mnie do przodu.
-Co my tu robimy?-zapytałam. Michael wyciągnął rękę i włączył światło rozjaśniając kanciapę woźnych.
-Uh, w tej chwili stoimy-podniósł wiadro i odwrócił je a potem usiadł na nie-Teraz siedzę.
-Jak zdobyłeś klucz?-zapytałam i zabrałam klucz z jego rąk.
-Znalazłem go w gabinecie pielęgniarki kilka dni temu.-wzruszył ramionami jakby odpowiedz powinna być oczywista.
-Dlaczego byłeś w gabinecie pielęgniarki?-zapytałam.
-Po moje leki, Dani. Muszę tam chodzić codziennie w porze lunch'u-jęknął.-To tak jakbyś cale mnie nie znała.
-No cóż, przepraszam-wzruszyłam ramionami a on przewrócił na to oczami.
-Mówiłem ci, że mogłabyś przynajmniej zwrócić uwagę na to co mówię.-westchnął. Poczułam się bardzo źle. Uwagę na Michael'ana pierwszym miejscu zwracał jedynie Ashton a ja ledwo mu ją poświęcałam.
-Michael powiedziałam, że jest mi przykro.-westchnęłam i przeczesałam ręką włosy.
-Mówiłem, że wszystko gra.-skinął głową, choć tak nie było.
-Ale ty nie.
-Tak i tak.
-Uh, nie.
-Tak, Dani!
-Chociaż?
-Więc jest ok!- krzyknął, by zakończyć naszą sprzeczkę.
-Dobra, teraz na poważnie. Chcesz ze mną porozmawiać na jakiś konkretny temat czy będziemy tu siedzieć cały dzień?-zapytałam. Chwyciłam wiadro i odwróciłam je by mieć na czym usiąść.
-Ty i Ashton pogodziliście się?-zignorował mnie. Oparł łokcie na kolanach i oparł głowę na dłoniach wpatrując się we mnie.
-Tak-skinęłam głową.
-Oddał kupon?-roześmiał się.
-Tak-powtórzyłam. Zazwyczaj było że albo miał coś ważnego do powiedzenia albo nie miał nic konkretnego. Tak czy inaczej on wciąż chciał rozmawiać, a kiedy zaczynał to czasami nie mógł przestać.
-Wiedziałem, że tak będzie. "Och,wiem co zrobię! Dam Dani kupon a potem ona może go użyć jakby chciała ponownie uprawiać seks!"-powiedział naśladując Ashton'a. Byłam bardziej skupiona na tym strasznym głosie niżeli na tym co mówił.
-Możesz przestać mówić takim głosem? To naprawdę mnie przeraża-jęknęłam. To było przerażające, gdyż to była bardzo dobra imitacja. Zastanawiałam się wiele razy czy Michael potrafił "użyczyć" sobie głosu więcej niż jednej osoby.
-Wszystko co mogę robić jest przerażające.-wzruszył ramionami. Podniósł rękę i przeczesał nią swoje włosy.
-No nie wiem. To znaczy czasem jesteś trochę uroczy.-wypaliłam zanim przemyślałam to co powiedziałam,
-Nie wiem, ja ....-Michael zamilkł  i przechylił głowę na bok nie mogąc ukryć uśmiechu- Myślisz, że jestem uroczy?
-Czasami-wzruszyłam ramionami.-Sądzę, że to słodkie, kiedy udajesz, że jesteś twardy mimo, że tak nie jest.
-Ja jestem twardy-zaprotestował krzyżując ręce na klatce piersiowej.
-W każdym razie-chciałam powrócić do poprzedniego tematu-Czekaj, on chcę wykorzystać kupon dla seksu?
-Nie wiem. On naprawdę chce się z tobą kochać. Ale to oczywiste, że nie jest jeszcze gotowy. Zaufaj mi, Dani. Chcę...-przerwałam Michael'owi gdy ten próbował imitacji głosu.
-Proszę, tylko nie ten głos-błagałam
-Och, dobrze. On chcę coś zrobić tobie na Boże Narodzenie, tak więc myśle, że należy zostawić sobie ten kupon. Pewnie będzie się chciał kochać.-wzruszył ramionami, na szczęście nie cytował bezpośrednio słów Ashton'a za pomocą tego głosu.
-Świąteczny seks?-zapytałam
-Technicznie mam na myśli urodzinowy seks, tylko nie w twoje urodziny.-ponownie wzruszył ramionami.
-Michael!-jęknęłam kopiąc go w nogę.
-Dobra, dobra. Przepraszam.-roześmiał się. Przełknął ślinę zanim zaczął mówić-Rozmawiałaś z Brooke?
-Brooke? Tak trochę. Poszła do domu podczas trzeciej lekcji, bo nie czuła się za dobrze.-powiedziałam.
Wiedziałam, że on wiedział wszystko o Brooke i zada parę pytań a ja nie miałam wyboru, jak tylko czekać na jego ruch. Brooke nie powiedziała kto jest ojcem dziecka, nawet Luke o tym nie wiedział. Jedynym sposobem na dowiedzenie się kto to był Michael.
-Ona nie mówi na temat dziecka?-zapytał. Miał nerwowy wyraz twarzy, najwyraźniej zaczął się denerwować.
-Nie do końca. A co?-zapytałam
-Nie wiem, Sarah mówi, że...przestał mówić i zakrył usta rękami, prawdopodobnie w nadziei, że nie słyszałam co powiedział.
-Kim jest Sara?-uniosłam brew, wiedząc kim ona była.
-Nie powiedziałem Sarah-zaprzeczył kręcąc głową.
-Powiedziałeś!-krzyknęłam wstając.
-Boże, cholera, Dani. Widzisz, że z nikim nie rozmawiam, a jak zacznę to nie mogę się powstrzymać.-jęknął wyrzucając ręce do góry. Nie próbował już więcej zaprzeczać. Był bardziej zdenerwowany na siebie, że mu się wymsknęło.-Nie mogę nawet własnej tajemnicy utrzymać!
-Sarah jest dziewczyną, z którą się spotykasz prawda? Dlaczego ona wie o...? Michael, o mój Boże!-krzyknęłam, przytłoczona tym wszystkim.
Połączyłam wszystko razem w końcu domyślając się. Michael powiedział mi praktycznie wszystko, chociaż o Ashton'ie zbyt dużo. Jęknęłam głośno. Jak mogłam być taką idiotką.
-Cicho, Dani! Możesz chociaż raz być spokojna? Nie krzycz zbyt głośno bo będziemy...-nie dokończył, bo za nim otworzyły się drzwi ukazując bardzo złego woźnego.
-Co wy robicie? Jak się tu dostaliście?-zapytał kładąc ręce na biodra.
-Uhhh-Michael popatrzał na woźnego to na mnie z szeroko otwartymi ustami, nie mając pojęcia co powiedzieć. Sytuacja nie wyglądała za dobrze.
-Miałam klucz-powiedziałam trzymając wspomniany przedmiot. Słyszałam westchnienie Michaela. Nie wiem czy ulgi czy to był jednak jęk, ale nie spojrzałam na niego.
-Skąd masz klucz?-zapytał woźny. Spojrzałam na Michaela, który patrzył na mnie. Jego oczy były ogromne. Kręcił głową, abym nie mówiła skąd.
-Mój ojciec to Charles Murphy-wypaliłam. To nie był pierwszy raz kiedy używałam wzmianki o rodzicach, żeby być z dala od kłopotów.-W zeszłym roku zapłacił prawie połowę za Junior Prom.
-Więc dlaczego masz klucz?-zapytał ponownie.
-Dali mi go-skinęłam głową. Chwyciłam moją torbę z podłogi i przerzuciłam ją przez ramię. Złapałam Michael'a za ubranie widząc, że stoi w miejscu.
-Yhm-woźny chrząknął i przepchnął się obok Michael;a czując, że nasza rozmowa się skończyła.
-Chodź Michael.-pociągnęłam go za sobą idąc kolo złego woźnego. Opuściliśmy pusty korytarz a potem wbiegliśmy po schodach, starając się być jak najdalej od woźnego, zanim ten zdecyduje czy nas gonić czy nie. Gdy byliśmy pewni, że jesteśmy bezpieczni zwolniliśmy.
-To było całkiem zabawne, wiesz?-Michael zaśmiał się cicho, przerywając ciszę między nami.
-Co było?-zapytałam.
-"Mój tata, w zeszłym roku, zapłacił prawie połowę Junior Prom, więc dali mi klucz do kanciapy woźnych-roześmiał się, tym razem naśladując mnie.
-Działa za każdym razem-wzruszyłam ramionami, nie będąc dumną z faktu, że miałabym kiedyś masę kłopotów.
-Musisz zastosować to na Ashton'ie-nadal się śmiał, jakby nie mógł wyobrazić sobie co się stało.
-Jak?-zapytałam, nie rozumiejąc o co mu chodzi. Michael ledwo łapał powietrze, ale nadal się śmiał i chciał jeszcze ze mnie kpić, ale pozwoliłam mu na to.
-Mój tata ma dużo pieniędzy, choć uprawiać ze mną seks.
-Michael-jęknęłam-Zamierzasz powiedzieć mi coś na temat swojej przyjaciółki Sary?-Michael przewrócił oczami. Położył rękę na moich ramionach i dalej szliśmy.
-No cóż, lubi dużo mówić....


~~~~~~~~~~~~
Hej wam!
Widzę, że w ankiecie głosujecie za krótsze rozdziały. Ale wyniki będą dopiero w środę, więc wszystko może się zmienić. Ale jeśli się nie zmieni to będą rozdziały podzielone na części i będę je zapisywać w ten sposób, np: rozdział 34.1 (rozdział 34 część 1) a później rozdział 34.2 (rozdział 34 część 2) itp. 

Tak więc jak obiecałam, dodaje drugą część mam nadzieję, że się spodoba. Ja już się domyślam kto jest ojcem dziecka Brooke, a wy? Wszystkie na początku myślałyście, że ojcem jest Michael. A tu taka niespodzianka ;)

DZIĘKUJE WAM za prawie 21 tysięcy wyświetleń (20.730), za łącznie 145 komentarzy!!! Dziękuje wam z całego serca, to dla mnie naprawdę wiele znaczy.
Kocham was <3

14 komentarzy:

  1. Czyli kto jest wreszcie ojcem tego dziecka?XD Bo nie ogarniam...:P

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział genialny ;)) i chyba wiem kto jest ojcem huhu
    @tenangelss

    OdpowiedzUsuń
  3. kto jest ojcem tego dziecka haha @hemmingstesco

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie ogarniam.. kto jest ojcem tego dziecka? No tak jakby się domyślam no ale nie ogarniam... rozdział super czekam na nexta x /nelcia

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Szukałam trochę o tym PDA... może chodzi o zespół unikania patologicznego? Polega on na obsesyjnym zainteresowaniu pewną osobą/ sytuacją i nagminnym wyobrażaniem i kreowaniem innej rzeczywistości (lekki autyzm), aczkolwiek porównywane jest do zabaw małych dzieci - chyba każda z nas pamięta zabawę "w dom" czy coś w ten deser :D

    + nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji, oceniłam książkę po okładce i faktycznie myślałam, że Brooke wpadła z Michael'em... aczkolwiek uważała go za dziwaka, więc sama nie wiem. Jedno jest pewne - autorka jest genialna :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Ej to ojcem dziecka jest chłopak Sary?

    OdpowiedzUsuń
  8. Hahaha widzę że nie tylko ja się pogubiłam z tym, kto w końcu jest ojcem. I jestem chyba tępa bo nie mam pojęcia kto nim może być.ale z początku myślałam że to Michael nim jest...
    Autorka jest genialna! Bardzo ci dziękuje że tłumaczysz ten ff. Czekam na następny! / @awhmyboyzz

    OdpowiedzUsuń
  9. Hhhaha ale szok out sama dałam się nabrać że ojcem jest Michael haha i nie powiem już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału ;) Miłego tłumaczenia ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Super rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. I to zdziwienie, gdy okazało się że Michael nie jest ojcem dziecka Brooke. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Tak bardzo ci dziękuję za to tłumaczenie :** Życzę powodzienia w dalszej pracy ;))

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten rozdział mi się naprawdę podoba... Zostałaś nominowana do Liebster Blog Award. Więcej informacji na www.opowiadanieothevamps.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Nooooo ja już nie wiem kto jest tym ojcem..... To jest trudniejsze do zgadnięcia niż myślałam... No więc Ash jest strasznie słodki jak tak daje Sb. pomiatać xDD Kocham Michaela w tym opowiadaniu ❤❤❤❤❤❤❤❤❤@LulyPott

    OdpowiedzUsuń
  14. jeśli chodzi o PDA, to tutaj chodzi o publiczne okazywanie uczuć (z ang. Public displays of affection ) :))

    OdpowiedzUsuń