07:15 || Ashton Irwin - Tłumaczenie PL

niedziela, 27 kwietnia 2014

Rozdział 4 cz. 1.

-Więc Danielle.- moja mama odezwała się do mnie ucinając kawałek kurczaka
-Tak?- podniosłam oczy znad talerza, którego prawie nie tknęłam odkąd usiedliśmy do kolacji.
-Jak to jest jeździć autobusem? Czy jest tak źle, jak myślałaś ?- Zapytała
-Jest wspaniale, naprawdę.- skłamałam.- Jest tam grupa starszych facetów, którzy siedzą na rogu i mają narkotyki i piją piwo.- Słyszałam, jak mój ojciec zachichotał, ale szybko zamaskował to udając kaszel. Mój ojciec zawsze był po mojej stronie, od dnia, w którym się narodziłam. Był moim kumplem, moim partnerem w zbrodni. Gdy byłam dzieckiem ojciec był moim stałym towarzyszem zabaw. Ale już wyrośliśmy z tego, jak każdy ojciec i córka powinni zrobić. Jego firma stała się bardziej sukcesywna, przez co coraz częściej musiał wyjeżdżać i dlatego za bardzo nie próbowałam zdobyć jego uwagi. Nadal rozmawialiśmy i wygłupialiśmy się ze sobą, ale bardzo rzadko.
-To jest cudowne, mamo. Uwielbiam zapach trawki o poranku.- westchnęłam
Wymyśliłam plan, w którym oczerniam przystanek jak to tylko możliwe. Gdyby zadziałało, tak jak ja chce to rodzice oddadzą mi kluczyki. Kto chce aby jego dziecko powiązane było każdego ranka z narkomanami? Ja na pewno nie.
-Danielle- moja mama odezwała się surowo.
-Zaproponowali mi, że zabiorą mnie do klubu w ten weekend. Mówią,że znają miejsce, gdzie można zdobyć bezpłatnie kokainę, bez zadawania zbędnych pytań.- brnęłam dalej, próbując rozwścieczyć matkę jeszcze bardziej.
-Danielle, wystarczy!-krzyknęła powstrzymując mnie od powiedzenia jeszcze więcej. -Nie dostaniesz kluczyków z powrotem, dopóki nie dostaniesz nauczki.
-Tato-jęknęłam. Prosiłam o jego pomoc jedynie w ostateczności. Minął miesiąc odkąd zaczęłam chodzić na przystanek. Nie mogłam tego dłużej znieść. Zrobiłabym wszystko, aby dostać klucze z powrotem.
-Słuchaj swojej matki, Danielle-Mój ojciec powiedział patrząc w moje oczy, kończąc przy tym moją rozmowę z matką. Czułam się zdradzona. Mój ojciec, długoletni przyjaciel, moje oczko, jest po złej stronie mojej matki.
-To niesprawiedliwe- jęknęłam
-Może następnym razem będziesz pamiętać, aby nie wymykać się z chłopcami  z imprezy i będziesz w stanie prowadzić samochód.-moja matka tylko pokręciła głową z dezaprobatą.
-Ja nawet nie pamiętam jak się jeździ! Za długo byłam pozbawiona kluczyków.-Oparłam rękę na stole i podparłam się, najwyraźniej przesadzam z moimi emocjami.
-Robisz z siebie idiotkę-matka westchnęła
-To niemożliwe!-krzyknęłam. Odsunęłam swój pełny talerz jedzenia z dala ode mnie- Poddaje się. Mam zamiar zamknąć się w swoim pokoju, aż do osiemdziesiątki.-Wstałam z krzesła i odeszłam od stołu. Zostawiłam moich rodziców samych, aby skończyli swoją kolację w spokoju.  Szłam głośno po schodach, co sprawiło, że narobiłam dodatkowego hałasu jak wchodziłam. Przechodząc koło okna, zauważyłam znajomą postać. Ubrany był na czarno, szedł do jakiegoś celu trzymając papierosa między palcami. Wyglądał bez zarzutu, nawet nie wiedząc, że ktoś patrzy na niego przez okno. Mogłam siedzieć i przyglądać się mu, jak kroczy koło mojego domu, ale wtedy przegapiłabym swoją szanse na rozmowę z nim. Otworzyłam szybko okno i wystawiłam przez nie głowę
-Hej, Irwin!-krzyknęłam. Ashton zatrzymał się i rozejrzał dookoła, szukając źródła głosu, który właśnie usłyszał. Włożył ponownie papierosa w wargi i zaciągnął się zanim spojrzał w okno, spostrzegając mnie.
-Oh, Murphy. Jak miło z twojej strony... wpaść ??-Ashton odezwał się do mnie, przy tym wypuszczając dym. Zrobił krok do przodu, nie przejmując się trawą, na której stał.
-Co ty tu robisz?-zapytałam, posyłając mu zdziwione spojrzenie.
-Wyszedłem na spacer-odpowiedział. Odwrócił się bokiem i zaciągnął się kolejny raz. Wykorzystałam okazję i podziwiałam jego idealny profil.
-Bez celu?-zapytałam. Wytarłam spocone dłonie o moje dżinsy, nie zdając sobie sprawy, jak denerwowałam się przed tym chłopakiem. Ashton wzruszył ramionami.
-Nie masz nic przeciwko, jeśli pójdę z tobą?-krzyknęłam w dół do niego.
-Nie jestem pewien czy to będzie tak ekscytujące jak uważasz.-wzruszył ramionami,ale skinął głową i powiedział, żebym wyszła. Cofnęłam głowę od okna i położyłam nogę na schodach, tym razem w przeciwnym kierunku.
Nie obchodziło mnie to, iż nie powiadomiłam rodziców, że wychodzę z domu. Nie byliby zadowoleni, że wychodzę w nocy na spacer. Mimo to bardzo szybko i po cichu podeszłam do drzwi, aby nie zwracać uwagi na siebie, gdy wychodzę. Spotkałam Ashtona na chodniku. Szliśmy obok siebie w milczeniu. Nadal palił, przy czym w ogóle nie zadając sobie trudu, aby rozpocząć jakąkolwiek rozmowę ze mną. Choć mi to nie przeszkadzało.Powiedziałabym, że to był piękny letni wieczór i faktycznie czułam się dobrze na świeżym powietrzu. Nie obchodziło mnie, że Ashton nic nie mówił.
-Masz jeszcze jednego?-zapytałam wskazując na papierosa znajdującego się w jego wargach. Ashton wyjął z kieszeni zapalniczkę i paczkę papierosów, z której wziął jednego i umieścił go w moich ustach. Zrobił krok do przodu i podpalił mi go. Zaciągnęłam się i wypuściłam dym. Tym razem nie czułam się, tak jakbym miała zamiar umrzeć, kiedy wdychałam dym. To było bardzo uspakajające niż cokolwiek innego. A mi w tej chwili potrzebny był spokój.
-To cię zabije, wiesz- Ashton uśmiechnął się
-Myślisz, że nie wiem, Irwin?-uniosłam brew, wydmuchując dym w jego stronę, tak jak on to zrobił, gdy pierwszy raz się zobaczyliśmy.
-Cholera, Murphy, co ci się stało? Czyżby tatuś odmówił ci kupna nowego samochodu sportowego?- Ashton zachichotał. Wciąż miał na sobie okulary przeciwsłoneczne, mimo, że było prawie ciemno.
-W rzeczywistości potrzebuje tylko jednego. A oni dalej trzymają moje kluczyki- prychnęłam
-Biedne dziecko-powiedział, udając, że się dąsa. Dotarliśmy do końca ulicy, a on złapał mnie za łokieć i odwrócił mnie do siebie. -Wiesz, że to źle, kiedy płaczesz, że nie możesz jechać samochodem?
-Nie jestem jedną z tych snobistycznych bogatych dziewczyn, więc możesz przestać mnie tak traktować-rzuciłam w jego stronę.
-Jak przestaniesz się zachowywać jak jakaś snobistyczna bogata dziewczyna, to przestane-Ashton wzruszył ramionami. Pozwolił, aby jego papieros wyleciał mu z palców, po czym go zgniótł. Odwróciłam się od niego nic nie mówiąc.
-Dlaczego mnie nienawidzisz? Co ja ci takiego zrobiłam?-zatrzymałam się i chwyciłam za jego ramię, aby się zatrzymał.
-Nie nienawidzę cię. Dlaczego się troszczysz o mnie tak bardzo?- Ashton odwrócił moje pytanie z jednym z jego własnych.
-Nie obchodzi mnie to!-krzyknęłam, a następnie obniżyłam swój głos-Jestem zainteresowana.
-Co cię interesuje? Nie ma nic ciekawego we mnie.-zachichotał.
-Jestem pewna, że coś jest.  Każdy jest ciekawy na swój sposób. -jęknęłam. Myślałam, że jeśli pójdę na ten spacer z Ashtonem to przekonam go, aby porozmawiał ze mną, ale tylko mnie bardziej wnerwił.
-Nie jestem ciekawym facetem.-uśmiechnął się.
-Zawsze musi być coś.- westchnęłam. W kącikach warg Ashtona zamajaczył uśmiech.
-To znaczy, myślę, że znajdzie się kilka ciekawych rzeczy. Ale nie chce się nimi podzielić z tobą- uśmiechnął się. Wiedziałam, że nic nie przyjdzie tak szybko. Chciałam wiedzieć coś o nim, ale był zamknięty jak książka. Natomiast ze mnie mógł czytać jak z otwartej księgi. Musiałam spróbować, choć będzie trochę trudno.
-Czy mieszkasz sam? Rodzice? Rodzeństwo?- zapytałam.
-Dlaczego każde z tej kategorii?- Ashton roześmiał się. Sięgnął ponownie do kieszeni po paczkę papierosów. Złapałam go za nadgarstek, zatrzymując go.
-A ty co taki palacz? Będziesz mieć raka płuc, zanim ukończysz szkołę średnią. Zwolnij trochę, Irwin.-powiedziałam puszczając jego nadgarstek.
-Mieszkam z moim tatą i moim hmmm przyjacielem- zmienił szybko temat i odwrócił się ode  mnie idąc dalej.
-Twój "hmm przyjaciel" ?-szłam za nim naśladując jego głos- Co to ma znaczyć?
-On jest moim przyjacielem. Ale traktuje go bardziej jak brata.- Ashton wzruszył ramionami.
-Czy on chodzi do naszej szkoły?-zapytałam
-Tak. Jest rok młodszy ode mnie-odpowiedział, nie odwracając się do mnie. Szedł przede mną, jakby nie chciał aby widziano go ze mną.
-Dlaczego nie jeździ autobusem z nami rano?-zapytałam. Może Ashton nie jest przekonany, aby jego "przyjaciel" dołączył do nas na przystanku każdego ranka, przez co nie będzie tak nieszczęśliwy.


~~~~~~~~~~~~~
Ten rozdział podzieliłam na części. Nie byłam wstanie na szybkiego tyle przetłumaczyć,bo by zabrakło mi czasu na naukę. Jutro kolejna część. Jak myślicie, o kogo chodzi Ashtonowi ?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz