07:15 || Ashton Irwin - Tłumaczenie PL

środa, 30 kwietnia 2014

Rozdział 6

-To jest szalone! Minęło 25 minut, a autobusu dalej nie ma-jęknęłam, tupiąc nogą w chodnik. Byłam coraz bardziej niecierpliwa, a mruczenie Ashtona i tupanie w chodnik nie pomaga.
-Uspokój się. Czy to naprawdę jest aż tak źle przegapić pierwszy okres?- przestał nucić i spojrzał się na mnie. Rzucił mi paczkę papierosów i zapalniczkę, jakby czuł, że to mnie uspokaja. Dałam mu kuksańca w ramię. Trzymałam papierosa,choć tak naprawdę nie wiem po co. Cyba po prostu potrzebowałam zająć czymś ręce.
-Szkoła zapewne zadzwoni do mnie do domu, że poszłam na wagary.-skrzyżowałam ręce na piersi i spojrzałam na Ashtona.
-Mamy jeszcze 10 minut do pierwszego dzwonka-wzruszył ramionami.
-To się nie uda.-jęknęłam
-Chryste, Murphy. Musisz się nauczyć żyć-roześmiał się. Podniósł okulary i umieścił je na głowie, przy czy zmrużył oczy, by lepiej mnie widzieć. Wziął papierosa do ust i zaciągnął się.
-Wiesz, gdybym miała moje kluczyki to by się nie stało.-pokręciłam głową. Byłam na siebie zła bardziej niż ktokolwiek inny. Gdybym nie była taka głupia, bym zabrała kluczyki od razu i nie tkwilibyśmy tutaj.
-Jesteś sobie winna, Murphy.-zachichotał
-Wiem, Irwin-westchnęłam.
-Kto to był? Kto uciekał chyłkiem do domu?
-Co? Nie pamiętam, byłam pijana.-skrzywiłam się. Ashton był typem człowieka, który twierdził, że wie wszystko. Miałam tego dość.
-Och, nie pamiętasz! To wspaniale! Nie masz pojęcia?-mówił z sarkazmem widocznym w jego głosie.
-No, nie bardzo. Jak mówiłam, byłam pijana. Właśnie szliśmy do domu na... no wiesz-zarumieniłam się. Nienawidzę przyznawać się przed Ashtonem.
-Wow, Murphy. To rzeczywiście dokładnie jest to czego od ciebie oczekiwałem.-mówił ze śmiechem.
-Co masz na myśli?- zapytałam
-Poszłaś na jakąś wielką imprezę, byłaś pijana i poszłaś z jakimś przypadkowym facetem poznanym za zewnątrz do siebie, zamiast pogadać, jak normalny człowiek. Twoi rodzice mają łóżko wodne lub coś innego, na czym chciałaś uprawiać seks, prawda? Człowieku, seks w łóżku wodnym to dopiero frajda...-raptownie ucichł patrząc w dół ulicy.
-I co?-spojrzałam na niego, zastanawiając się, czy nie miał żadnych zażaleń do mnie. Dodam, że jak narazie wszystko było na swoim miejscu.
-I oczywiście nie wiesz, że twoi rodzice wracają do domu z ich małego wypoczynku noc wcześniej, niżeli oczekiwałaś, więc idziesz w prawo i przechodzisz przez drzwi, w których was złapali, a ten facet  podczas schodzenia ze schodów w  pośpiechu się ubiera-powiedział z radosnym wyrazem twarzy. -Wtedy nawet nie nie dbasz by znać ich imiona, a oni twojego.- Teraz to było podejrzane, on za dużo wiedział. To była jedyna rzecz, żeby dowiedzieć się cokolwiek o moich rodzicach. Ale wiedział wszystkie, nawet najdrobniejsze incydenty ze mną związane. Miałam nadzieje, że nie powie tego moim znajomym. Zaczęło mnie to przerażać, choć wiedziałam że on to zrobił specjalnie to i tak się bałam.
-OK, co ty? Czy masz ukryte kamery wokół mojego domu, czy co? Kto ci to powiedział?-zaczęłam przesłuchanie.
-Mówiłem ci, że wiem dużo więcej niż ci się wydaje-uśmiechnął się do mnie.
-Mówię poważnie, Irwin.- złożyłam ręce na klatce piersiowej.
-Rozmawiałem z jednym z twoich przyjaciół.-wzruszył ramionami.
-Kto?-zapytałam, mrużąc oczy, aby go lepiej widzieć. Na zewnątrz jest gorąco, więc spodziewałam się, że Ashton ubierze przynajmniej krótką koszulę z nalepką, ale to nie był przypadek. Nosił ciemne kolorowe spodnie i kurtkę Jean, w której wyglądał niesamowicie, ale najprawdopodobniej pocił się niesamowicie.
-Z brunetem. On pochodzi z Azji?-podrapał się po karku, patrząc w niebo jakby szukał odpowiedzi na pytanie.
-Calum? Nie, nie sądzę, że jest z Azji-uśmiechnęłam się, choć tak naprawdę nie wiem, czy jest czy nie. On i ja nawet nie rozmawiamy, więc nie wiem.
-W każdym razie,  jest ze mną na WueFie. Rozmawialiśmy o tobie.-uśmiechnął się. Skończył papierosa i wyrzucił go na chodnik, deptając.
-Och,naprawdę?- uśmiechnęłam się.
-Tak. Zapytałem się o ciebie, serio.- uśmiechnął się do mnie. Przypomniał mi małego chłopca, którym się opiekowałam, gdy miałam 14 lat; robił najbardziej irytujące rzeczy, a ja myślałam że nie wpakuje się w kłopoty iże to uroczę.
-Cóż-westchnęłam, składając ręce na piersi. -Calum nie jest w stanie mówić o moim życiu prywatnym.
-Nie powiem nikomu, Murphy. Uspokój się-zachichotał
-Jestem spokojna-powiedziałam, krzywiąc się.
-Chciałem tylko poeksperymentować z tobą-zadrwił, osądzając mnie.
-Mniejsza z tym- westchnęłam. Ashton spojrzał się na mnie z uśmiechem. Nieważne co nieszczęśliwego go spotkało, on zawsze był uśmiechnięty. Ciągły uśmiech, że po prostu nie może być zmazany.
-Myślę, że on się trochę podkochuje w tobie.-powiedział przecierając swoją twarz.
-Kto, Calum?-zapytałam. Nie zdziwiłabym się, gdyby tak naprawdę było, bo nie próbował tego ukryć. Luke odpada, więc Calum się we mnie podkochuje, to nie było coś czego się nie spodziewałam.
-Tak.-skinął głową. Widziałam, że szuka czegoś po kieszeniach, najprawdopodobniej papierosów. Wtedy przypomniałam sobie, że ja je mam i nie oddam ich z powrotem.
-Nie dam ci ich.-powiedziałam w odpowiedzi na wyciągniętą rękę Ashtona.
-Daj, Murphy. Postawie ci całą paczkę, jeśli tylko oddasz.- jęknął. Nie potrzebowałam własnej paczki. To on miał mi dawać papierosy gdy nie będę czuć się w nastroju.
-Ile papierosów palisz dziennie, z 50?-zapytałam. Nie widziałam w swoim życiu wielu ludzi palących tyle ile Ash. Nie wiem jak on radzi sobie z tym, albo jak jego ciało reaguje.
-Dużo mniej, Murphy. Mogę je z powrotem, proszę? -błagał. Podałam mu je, starając się nie martwić o to, że może dostać raka płuc, czy też coś innego.
-Autobusu nadal nie ma. -powiedziałam, najbardziej oczywistą rzecz.
-Och, naprawdę? Nie miałem pojęcia, biorąc pod uwagę, że nadal stoimy na przystanku. -zachichotał. Zaczął iść wokół mnie zatrzymując się przede mną.
-Ucieknijmy.-powiedziałam nagle. Myślę, że była to ostatnia rzecz jaką spodziewał się usłyszeć. Byłam jedyną narzekającą na to połączenie do szkoły i spóźnienie się, sugerując że możemy porzucić to razem.
-Gdzie?-zapytał
-Gdziekolwiek-wzruszyłam ramionami. Nigdy nie uciekałam i to było naprawdę ekscytujące. Bardzo podobało mi się to, że inni musieli być w szkole i pracować, a ja się bawiłam. Ashton westchnął, myśląc o tym przez chwilę. Wreszcie złapał mnie za rękę i pociągnął w dół ulicy, pozostawiając wszystko w tyle.
-Dobrze, znam miejsce. Ale nawet jeśli będziemy tam spędzać dzień razem, to musisz pamiętać, że w żadnych okolicznościach nie jesteśmy i nigdy nie będziemy przyjaciółmi.

1 komentarz:

  1. To ostatnie zdanie chyba trochę wkurzy, Dan. W końcu chce się z nim zaprzyjaźnić :)

    OdpowiedzUsuń