07:15 || Ashton Irwin - Tłumaczenie PL

wtorek, 29 kwietnia 2014

Rozdział 5

Bardzo mocno kocham Brooke, ale jest kiepska w udzielaniu rad. Zdecydowałyśmy, że dziś urządzimy sobie pidżama party, ponieważ w tym roku szkolnym rzadko spędzamy wspólnie czas. Od półgodziny próbowałam z nią porozmawiać o Ashtonie.  Chciałam wywrzeć na nim presja, a ona w ogóle nie pomagała. Ona w porównaniu do mnie miała coś do powiedzenia bo jest w związku z Luke'iem.
-On jest nieznośny. Z góry powiedziałam mu, że chce go poznać, a on mnie całkowicie zamyka.  Chce spędzić resztę swojego życia samotnie? -powiedziałam. Chodziłam w tę i z powrotem po moim pokoju. Brooke leżała na moim łóżku przeglądając czasopisma, kupione w drodze do domu.
-Może jest nieśmiały? Luke  był taki, jak na początku się spotykaliśmy.-Brooke wzruszyła ramionami.
-On nie jest nieśmiały, Brooke.-powiedziałam na wydechu.
-Może nie jest gotowy, aby mieć kolejną dziewczynę. Znaczy po śmierci jego poprzedniej.-zaśmiała się lekko.
-Nie zdobyłam się, na to, żeby go o to zapytać.- westchnęłam.  Szczerze, to miałam się dzisiaj zapytać Ashtona o wypadek samochodowy, ale zabrakło mi odwagi. Miałam plan, aby ułatwić mu podjęcie decyzji, aby mi o tym powiedział, a nie walić prosto z mostu do niego o jego zmarłeś-ex?-dziewczynie. Ashton całkowicie mnie zignorował, jakby nawet mnie tam nie było, jak paliliśmy razem.
-Chodź, Dani. Spróbuj mocniej! Chcę wiedzieć, co się stało!- mówiła z entuzjazmem.  Miała tendencje do dramatyzowania. Założę się, że miała nadzieję, iż Ashton rzeczywiście zamordował swoją dziewczynę, a wypadek to tylko przykrywka. Ona po prostu zakłada jaka będzie historia.
-Pracuje nad tym!- przestałam chodzić na chwilę, by spojrzeć na nią. - Chcę byśmy byli przyjaciółmi, zanim zacznie decydować o moim życiu prywatnym.
-Lubisz go, prawda?- Brooke uśmiechnęła się. Przewróciła się i podniosła ręce nad głowę, aby związać swoje długie rude włosy w kok.
-Co? Nie. Znam go zaledwie miesiąc! Jestem tylko ciekawa, to wszystko.- Skłamałam. Ciekawość to nie wszystko, co mną kierowało, gdy rozmawiałyśmy o Ashtonie. Zapewne miał silny wpływ na moje zachowanie, mimo, że przez połowę czasu nie chciał mieć nic wspólnego ze mną. Do dupy, bo jestem całkowicie nim zauroczona, a on nie patrzy się tak na mnie, jak ja na niego.
-Żartujesz sobie ze mnie. On całkowicie przejął kontrolę w twoim życiu! Nigdy nie chcesz rozmawiać o niczym innym, tylko o nim! To źle, Dani.- zaśmiała się.
-On nie przejął kontroli w moim życiu! Chce po prostu być jego przyjaciółką. Nie mogę się przyjaźnić z chłopakiem, czy masz do mnie pytania?-prychnęłam, kierując się z Brook z powrotem na łóżko.
-Nie wmówisz mi, że chcesz być tylko jego przyjaciółką. Widziałaś go? On jest wspaniały-prychnęła
-Hej, masz chłopaka-ostrzegłam Brooke. Całkowicie wykluczam, iż była w stanie zdradzić Luke'a. Byli zakochani i każdy o tym wiedział. Szanse na to, że znajdą dla siebie kogoś innego było niemożliwe. Oni byli stworzeni dla siebie.
-Założę się, że Luke mógłby zostać gejem specjalnie dla Ashtona.-mówiła, z powagą w głosie.
-Brooke!- wybuchnęłam śmiechem. Nie mogłam wyobrazić sobie Luke'a podkochującego się a Ashtonie.
-Cicho, słyszałaś?-przycisnęła swoją rękę do moich ust, żeby mnie uciszyć. Oderwała rękę od moich ust, podchodząc bliżej do okna, które zostały troszeczkę otworzone. Słyszałam szelest na dole. Nikogo nie było, może to kot bądź królik. Nie chciałam, żeby Brook się jeszcze bardziej wystraszyła, więc okłamałam ją.
-Tam nic nie ma.-powiedziałam
-Jest!
-Nie, nie ma.
-Jest!
-Nie!
-Tak!
-Tam nic nie ma, Brooke! Odpuść sobie!-krzyknęłam sfrustrowana. Rzuciłam się do okna, żeby jej udowodnić, iż nic tam nie ma. W rzeczywistości to nie był królik bądź kot. Źródłem szelestu był sam Ashton Irwin, przychodząc pod mój dom i drzwi moich sąsiadów. Mogę tylko powiedzieć, że księżyc, który ledwo świecił na jego twarzy, uwydatniał jego urok.
-Irwin, co ty tu do cholery robisz?- zapytałam piskliwym  głosem.
-Po prostu idę skrótem, Murphy.-odpowiedział mi.
-O mój Boże-mruknęła Brooke.-Macie już własne pseudonimy dla siebie, to jest cudowne.-machnęłam ręką na Brooke, aby ją uciszyć, przy czym nie oderwałam oczu od Ashtona.
-Dokąd idziesz?-zapytałam go.
-Do domu-rzucił. Miał papierosa w ręku, z którego spadł popiół. Znacznie lepiej widać go, gdy światło księżyca pada na niego.
-Więc skąd idziesz?-przewróciłam oczami.
-Byłem na innym spacerze. I skończył się to trochę dalej, niż w poprzednią noc, jak byliśmy razem.-odpowiedział
-Poszliście razem na spacer?-Brooke wykrzyknęła. Miała obsesję na tym, że spędzam czas z Ashtonem.
-Czy jest tam ktoś z tobą?-Ash zachichotał, wkładając papierosa pomiędzy wargi i zaciągając się.
-To tylko moja przyjaciółka, Brooke.- wzruszyłam ramionami tak jak on.
-Och, ona. Czerwone włosy? Chodzę z nią na WOS.-pokręcił głową-Całkiem sporo mówi.
-To ona- śmiałam się, a Brooke próbowała się wtrącić z "hej", ale Ash tego nie usłyszał.
-Lepiej pójdę-powiedział. Przyglądał mi się dłuższą chwilę -Dobranoc, Murphy.
-Narazie, Irwin-pomachałam mu i zamknęłam okno, nie patrząc nawet czy odszedł. Brooke usiadła na skraju mojego łóżka ze skrzyżowanymi ramionami na piersi. Jej twarz była ułożona z tym charakterystycznym pytaniem, że ją okłamałam.Powiedziałam Brooke, ona musiała wiedzieć.
-To było podejrzane-wypaliła, próbując powstrzymać śmiech.
-Był daleko, to nic wielkiego-wzruszyłam ramionami.
-Poszliście tylko na spacer i nic mi nie powiedziałaś?-zapytała unosząc brew. To była kolejna rzecz Brooke, żeby znać każdy szczegół. Od razu zakłada, że coś przed nią ukrywam.
-Tak wczoraj w nocy. Widziałam go przez okno i krzyknęła do niego i tylko rozmawialiśmy.-wyjaśniłam. Powiedziałam mniej szczegółów, niż normalnie podczas rozmów z Brooke.
-O czym?- Brooke skakała w miejscu na łóżku.
-O niczym. Powiedział mi jakiś zespół, który lubi.-Może faktycznie trzeba zacząć słuchać The Killers, by mieć o czym rozmawiać z Ashtonem, ale nigdy go nie ma. Nie chcę być jedną z tych dziewczyn, które udają zainteresowanie czym co lubi facet. Pomyślałam, że może gdybym znalazła coś wspólnego z Ashtonem to będzie łatwiej nam rozmawiać.
-Jaki zespół?-zapytała Brooke- Strzelam że to Nirvana, każdy gorący facet lubi Nirvane.
-The Killers-odpowiedziałam jej śmiejąc się trochę z jej komentarzu dotyczącego Nirvany.
-Kto?-położyła się na łóżku, wzdychając głęboko.
-Nie kto. The Killers
-O mój Boże, Dani.-przewróciła oczami.
- Nie ważne. Lubi The Killers i dużo pali. To wszystko, z czym się zorientowałam do tej pory.-jęknęłam skacząc na łóżko obok niej.
-Dlaczego myślisz, że dużo pali?-zapytała
-Nie wiem-wzruszyłam ramionami-Myśli, że jest koksem.
-Ten, akurat jest.-roześmiała się.
-Dobrze,że stara się być.
-Zarumieniłaś się-Brooke uśmiechnęła się do mnie. Faktycznie, czułam, że moje policzki robią się czerwone.
-Nie. Tu jest za gorąco.-skłamałam
-Jesteś w nim zakochana, Dani. To jest zabawne, nie mogę się doczekać, aby powiedzieć Luke'owi.-sięgnęła po telefon po drugiej stronie łóżka, ale zatrzymałam ją.
-Nie mó Luke'owi., proszę. Oj zachowuje się dziwnie, gdy usłyszy "Ashton".-powiedziałam z westchnieniem. Za każdym razem starałam się mówić o Ashtonie na lunch'u, w tedy Luke staję się cichy i zamyślony, jakby w ogóle go z nami nie było. Ciągle nakłaniam go do wspólnej rozmowy i przypomnieć jak się mówi. Nie wiem co dokładnie się stało, ale było coś pomiędzy nim a Ashtonem.
-Nie zachowuje się dziwnie.-pokręciła głową, nie zgadzając się ze mną.
-Zachowuje! Nie widziałaś go na lunchu na drugi dzień? On był przerażony!- wyrzuciłam ręce sfrustrowana że nie widziała.
-O mój Boże. Masz racje! Może on jest trochę w nim zakochany-zachichotała. Zrzuciłam jej telefon na bok, żeby nie zadzwoniła do Luke'a.
-Nawet gdyby był zakochany w Ashtonie-w co wątpię- to nie byłby wstanie powiedzieć, że jest wciąż zakochany w swojej zmarłej dziewczynie-jęknęłam
-Trzeba go naprawić-powiedziała nagle, patrząc z nad magazynu, który czytała.
-Trzeba co?-zapytałam nie rozumiejąc. Ashton nie był zabawką, z której można zabrać kilka rzeczy i go naprawić.
-To oczywiste, że jego serce zostało złamane przez tą dziewczynę.-Brooke dmuchnęła na błąkający się kosmyk na jej twarzy - trzeba je naprawić.
-Naprawić jego złamane serce?-prychnęłam unosząc brew To był najdziwniejszy pomysł, jaki kiedykolwiek słyszałam. Nie ma sposobu, aby Ashton zaufał mi, a co dopiero pozwolić "naprawić" go.
-Tak, naprawić.

2 komentarze:

  1. Bardzo dobrze idzie Ci tłumaczenie tego! Jestem ciekawa dalszej relacji Ashton-Danielle :D

    OdpowiedzUsuń
  2. ASHTON,ASHTON,ASHTON........ CO Z CIEBIE ZA SEKSIAK!!!! KOCHAM TO!!!!

    OdpowiedzUsuń