-Chodzi pieszo.
-Dlaczego?
-Nie lubi, jak ludzie go worzą. To dziwne, Murphy, więc nie pytaj.-Ashton pokręcił głową, patrząc na chodnik.
-Jak się nazywa? Może go znam.- powiedziałam.
Wiedziałam, że każdy tutaj mnie zna a ja znam każdego, kto tu mieszka. Oprócz Ashtona, ale zawsze każdy wyjątek jest potwierdzeniem reguły.
-Nie znasz go, mogę ci to zagwarantować.-roześmiał się. Podrapał się po głowię i odwrócił się, jakby czegoś zapomniał.
-Czemu nie?-spytałam -Wiem, że znam wielu ludzi.
-Tak Murphy, wiem. Ale nie znasz go, a on ciebie, więc to nie ma znaczenia.-przewrócił oczami i odwrócił się ponownie, aby wrócić się skąd przyszliśmy.
-Dokąd idziesz?- zawołałam za nim, przyśpieszając tempa, aby nadążyć za nim.
-Do domu-krzyknął przez ramie, choć szłam tuż za nim. Zatrzymał się na chwilę i wskazał na papierosa, którego trzymałam w ręku- Zamierzasz kończyć?- w milczeniu podałam mu go. Wciąż nie rozumiałam, jak on może tyle palić w tak krótkim czasie.
-Nie potrzebujesz iść do domu? Tylko tyle.-zatrzymałam się i wyciągnęłam telefon z kieszeni, by sprawdzić godzinę.- Jest dopiero 7:15.- Ashton roześmiał się
-07:15 jes naszą godziną.
-Co?- uniosłam brew.
-Nieważne.
-Wiesz, że możesz się mnie zapytać o co chcesz-powiedziałam chwytając Ashtona.
-Wiem, ale nie potrzebuje-westchnął, przeczesując palcami włosy.
-Założe się, że to nieprawda.-Złapałam go za ramię i odwróciłam go, zatrzymując nas poraz kolejny.
-Dobrze. Chcesz, żebym cię o coś zapytał?- posłał mi sarkastyczny uśmiech. Wyraźnie nie był rozbawiony, ale starał się, jak tylko mógł, żeby przestała go denerwować.
-Tak.- sprecyzowałam, puszczając Ashtona.-Proszę.
-Lubisz The Killers?-zapytał. Usta ułożył w wąską linię, jakby nie obchodziła go moja odpowiedź. Nie miałam pojęcia, kto to The Killer. Jestem pewna, że Ashton nie czeka na moją odpowiedź.
-Czy to jest naprawdę twoje pytanie?-roześmiałam się. To była najbardziej nieciekawa rzecz, o jaką mógł mnie zapytać.
-Czy lubisz The Killers?-zapytał się jeszcze raz podnosząc na mnie głos.
-Um, co?-uniosłam brew.
-Wow, ok. Przyjdź ze mną porozmawiać, jak znajdziesz jakąś dobrą muzykę.-jęknął. Przez reszte naszego spaceru milczał. Ashton nigdy nie pofatygował się, aby powiedzieć mi czemu tak szybko odpuszcza i nigdy nie pyta ponownie. Dotarliśmy do mojego domu i zatrzymaliśmy się , czekając aż to drugie coś powie.
-Coż, mam nadzieje, że nie będziesz rozmawiać o tym z przyjaciółmi.-odezwał się pierwszy, wkładajac ręce do kieszeni.
-Nigdy więcej.-uśmiechnęłam się, cofając się w kierunku drzwi, depcząc świerzo skoszoną trawę, jak wcześniej Ashton. Szedł za mną. Zaczął grzebać po kieszeniach i wyciągnął paczkę gum i wręczył mi lisek. Spojrzałam na niego jak na wariata.
-To jest guma. Za tania dla ciebie? Ten smak jest dobry, więc weź.-powiedział, gdy nie wzięłam od niego listek.
-Chcesz mi powiedzieć, że mam nieświerzy oddech? Czy co?-zapytałam. Nagle zaczęłam być bardziej świadoma na aspekty mojego wyglądu.
-Nie,przecież paliłaś. Pomyślałem, że twoi rodzice chcieliby porozmawiać, to mogliby wyczuć.-wyjaśnił. Byłam zaskoczona,jaki okazał się miły. Tak jakby przeczuwał, że będę miała kłopoty, że się skradam z nieznajomym chłopakiem i jeszcze jakby wyczuli dym.
-Prawda- powiedziałam, biorąc gumę odniego- Dziękuje.
-Właściwie to uważam na ciebie-zagryzł wargę, ukrywając uśmiech.
-Oczywiście, że uważasz.
-Dobranoc, Murphy.-pomachał mi na pożegnanie i odszedł.
-Do jutra, Irwin.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wydawało się tego więcej. Ale najwidoczniej zapomniałam o notce zapisanej od autorki i tylko tyle miejsca ten rozdział zajmuje ;)
Hej, właśnie trafiłam na twojego bloga i stwierdzam - nienaganna gramatyka i składnia, pismo i słownictwo masz wyrobione, że Uhu mała ;) Fabuła zapowiada się ciekawie i nie ukrywam, chciałabym, byś mnie informowała o nn - @BVictoriaHh.
OdpowiedzUsuńMyślałaś może nad rozpowszechnianiem bloga ? Nie chodzi mi o spamowanie. Głòwnie o tzw. "zapraszanie". Zazwyczaj, gdy czytasz czyjegoś bloga, przy ostatnim komentarzu wstawiasz linka z adnotacją swojego bloga, bądź zapraszasz do siebie :) np.
,,Serdecznie zapraszam do siebie..." albo "Jeśli miałbyś czas/mògłbyś zaglądnąć, może wciągnie cię fabuła..." .
Ubolewam nad ilością czytelnikòw, ponieważ jest to świetny blog. Mimo, iż czytałam masę opowiadań podobnych do twojego, niewiele ròżniących się od siebie, stwierdzam, że zaintrygowałaś mnie :) Jak widzisz, rzadko, gdy znajdę jakąś historię to od razu komentuję, ale wiedz, że to jest wyjątek. I nie, nie mòwię to tego w złym sensie. A wręcz przeciwnie.
Rozpisałam się ;) Dziś przeczytam jeszcze tyle rozdziałòw, ile dam radę trzymać oczy "na wodzy" :) Postaram się jak najszybciej to zrobić, a to, że nie będę komentować pod niektórymi rozdziałami, to znaczy, że jestem zmęczona lub nie mam czasu, ale wiedz, że je czytam i czytać będę :)
Miłej nocy / Miłego dnia, see ya ! xx
~~@BVictoriaHh
Zgadzam się z komentarzem na górze+*
OdpowiedzUsuń