07:15 || Ashton Irwin - Tłumaczenie PL

piątek, 2 maja 2014

Rozdział 7

Zasugerowałam, że możemy iść na pizze, ale Ashton miał inne plany. Zabrał mnie do starego sklepu muzycznego w centrum miasta, aby pokazać mi  co to "dobra muzyka". Weszliśmy do sklepu. Uderzył w nas zapach starych płyt i albumów wypełniający powietrze. To jest coś czego nigdy wcześniej nie doświadczyłam. To wszystko było bardzo interesujące. Co chwilę się zatrzymywałam, aby rozejrzeć się, mimo, iż nie miałam pojęcia czego dokładnie szukam. Spojrzałam na Ashtona oszołomiona. On  prawie był na końcu sklepu. Śledziłam go uważnie, nie chcąc się zgubić w nieznanym miejscu.
-Okay, to jest początek, gdzie znajduję się dobra muzyka- stanął przede mną, przekładając ciężar ciała z jednej nogi na drugą.
-Jest perfekcyjnie, zważywszy jakiej muzyki teraz słucham.-Ash roześmiał się. Szedł dalej między regałami i różnymi półkami, dopóki nie znalazł tego, czego szukał.
-Zacznijmy od tego- podniósł stos płyt i podał mi je wszystkie.-The Killers. Mój ulubiony zespół wszechczasów. Możesz ich słuchać tyle, ile chcesz. Ale nie polub ich. Są moi.
-Jaki to rodzaj muzyki?-zapytałam, mówiąc głównie o gatunku. The Killers brzmiało jako nazwa strasznie. Nie chcę, żeby Ashton zmusił mnie do zakupu muzyki typu punk-metal.
-Świetna muzyka, Murphy.-krzyknął, wyrzucając ręce w powietrze. Złapał mnie za ramiona i obrócił, prowadząc przez stojaki na płyty CD. Za każdym razem zatrzymywał się by wziąć jakiś album, kładąc go na rosnący w moich rękach stos.
-Założe się,że ja płace za to wszystko-przewróciłam oczami
-Ja z pewnością nie. Nie masz czasami tatusia karty kredytowej?- roześmiał się. Szukał więcej płyt, a gy znalazł położył go na szczycie stosu w moich rękach. -Vampire Weekend. Na pewno trzeba ich słuchać.- Trwało to przed długi czas. Ashton daje mi płyty i rekomendacje muzyczne, a ja nie mam w tym nic do powiedzenia. Nie przeszkadzało mi to, mimo, że Ashton był nachalny i trochę wkurzający. Ważne, że trochę się na mnie otworzył i właśnie tego chciałam. Gdy wszedł do tego sklepu, jego nastrój się zmienił. Ale zamiast siedzieć tutaj i gapić się na niego zdecydowałam, że będę korzystać póki mogę.
-Green Day. Słuchałeś Green Day, prawda?-zapytał wręczając mi jeszcze plik płyt CD.
-Słyszałam kilka piosenek w radiu.-wzruszyłam ramionami. Szczerze mówiąc, nie byłam wielką fanką słuchania muzyki. Prawie nigdy nie go słuchałam, oprócz radia w samochodzie, który już nawet nie ma nic do rzeczy.
-Chryste, Murphy.-pokręcił głową.-Twoim pierwszym zadaniem będzie przesłuchać Jezusa z Suburbii (dop. tłum. Jesus of Suburbia) i powiesz co o tym myślisz. Możemy o tym porozmawiać na przystanku, w poniedziałkowy ranek.
-Zadanie? Myślałam, że sugerujesz mi jakąś nową muzykę, ale nie sądziłam, że będziesz mi dawał zadania, aby słuchać piosenek.-powiedziałam.
-Wystarczy, że posłuchasz tej cholernej piosenki.-jęknął, przeczesując włosy palcami.
-Więc lubisz muzykę, co?-zignorowałam go i zapytałam, gdy doniosłam wszystkie, które zgromadziłam na pobliskim stole.
-Muzyka jest świetna. Jest pewnym sposobem by uciec od rzeczywistości, gdy jest źle.-wzruszył ramionami
-Nigdy nie słuchałeś muzyki, gdy czekaliśmy na autobus-zauważyłam. Mógł w każdej chwili podłączyć słuchawki i zignorować mnie, ale nigdy tego nie zrobił.
-Chciałabyś, żebym to zrobił? Zignorowałbym cię. To nie byłoby fajne.-powiedział zanosząc się śmiechem.
-Cóż, nie.-odpowiedziałam cicho.
-Dokładnie tak.-raptownie uśmiech Ashtona zniknął, gdy dostrzegł coś na półce za mną. -Cholera.
-Co?- odwróciłam się, patrząc jak rzucił się w kierunku półki. Podniósł CD i trzymał ją, jak małego noworodka.
-Cholera-znów zaklął. Odwrócił album kilka razy, jakby nie był pewny czy jest prawdziwy, czy też nie, tak dla upewnienia. Starałam się dostrzec wykonawcę lub nawet tytuł albumu, ale Ashton trzymał go blisko siebie, że nie byłam wstanie zobaczyć. Cokolwiek to było, miał naprawdę wielki wpływ na Ashtona. Coś w tym albumie sprawiało, że był wyjątkowy i byłam zdeterminowana, aby dowiedzieć się co to takiego.
-Czy to jest jeszcze jeden z twoich ulubionych zespołów?-zapytałam wskazując głową.
-No... Nienawidzę ich, naprawdę.-odpłynął, nadal skupiając swoją koncentracje na płycie CD, którą trzymał w ręku.
-Coś jest takiego specjalnego w nim?
-Kenzie spodobałoby się to.-mruknął w przestrzeń, cofając się krok ode mnie. Wpadł na półkę za mną, ale nie wydaję mi się, że to zauważył.
-Kto to jest Kenzie?-zastanawiałam się głośno. Miałam bardzo złe przeczucie, że wiem o kogo chodzi.
-Co?-Ashton w końcu oderwał wzrok od płyty i spojrzał na mnie-Och, ona była moją starą dziewczyną.
-Czy ona lubi ten zespół?-zapytałam przełykając gulę, która powstała w moim gardle. Czułam się okropnie pytając się Ashtona o nią, jakby dalej żyła, mimo, że tak nie jest. Nie mogłam pozwolić, żeby się dowiedział, że o tym wiem. Staram się uśmiechać zadając te pytania. Musiałam udawać, że nic nie wiedziałam.
-To jej ulubiona płyta-westchnął, spuszczając ręce wzdłuż ciała. Wciąż ściskał płytę, przez co jego kłykcie stały się białe.
-Więc masz zamiar ją kupić? Udawać, że chcesz ją, po to by wróciła?- Nie chciałam go przesłuchiwać, ale musiało to wyglądać wiarygodnie.
-Nie, naprawdę.-westchnął. Odłożył płytę na miejsce i odszedł szybko, dając mi ledwie wystarczająco czasu, aby podnieść swoje płyty CD i podążyć za nim. -To naprawdę nie jest tego warte. To tylko gówniany zespół, nie zamierzam wrócić do niej.
-Czy...czy ty ją naprawdę lubisz?-zapytałam
-Byłem w niej zakochany, nadal jestem.-odpowiedział. Byliśmy już na przodzie sklepu, więc postawiłam wszystkie płyty na ladę. Wyjęłam kartę kredytową i podałam ją mężczyźnie przy kasie, ignorując drwiny Ashtona.
-Dlaczego nie mieliście randki?-zapytałam dość niepewnie, gdy skończyłam płacić. Włożyliśmy wszystkie płyty do plecaka Ashtona, ponieważ on nic tam nie miał.
-My, um, wydarzyła się dziwna ... sytuacja na początku zeszłego lata. Nie ma jej tu w okolicy, naprawdę.-wzruszył ramionami, zwilżając powoli usta.
-To jest do bani-westchnęłam. Naprawdę chciałam, żeby Ashton opowiedział mi całą historię, by potem przestać ukrywać przed nim, że już wiedziałam. Sądzę, że nie był jeszcze gotowy, a nie chcę na niego naciskać.
-Nie jest mi żal, Murphy.-roześmiał się.-To koniec.- Wyjął paczkę papierosów. Nie mógł palić w środku,a byliśmy tam przeszło godzinę. Podał mi jednego, a ja go wzięłam. Umieściłam go między wargami, tak jak Ashton. Poszukał jeszcze zapalniczki, a gdy znalazł, chwycił mnie w pasie i przyciągnął do siebie, zapalając mojego i swojego papierosa w tym samym czasie.
-Dziękuje-mruknęłam.
-Nie ma sprawy.-powiedział cicho, tak jak wcześniej ja.
-Co będziemy teraz robić?-zapytałam. Dopiero pora lunch'u. A mieliśmy jeszcze kilka godzin zanim wrócimy, jakbyśmy rzeczywiście wracali ze szkoły.
-Moglibyśmy pochodzić-wzruszył ramionami-Chyba, że masz jakieś inne pomysły.
-Lubisz spacery, prawda?
-No, tak. Czasami potrzebuję wyjść i oczyścić umysł.-powiedział. Jego usta wygięły się w lekkim uśmiechu, gdy chuchnął trochę dymu w moją stronę.
-Hej, przestań.-śmiałam się, odpychając Ashtona jak najdalej.
-Co to?-zapytał. Zrobił krok do przodu i chwycił mnie za ramiona, aby mnie przytrzymać.Zaciągnął się kolejny raz, tym razem krótko i dmuchnął dym po raz kolejny na mnie.
-Przestań-zachichotałam.
-Być może myliłem się co do ciebie, Murphy.-westchnął. Odsunął się ode mnie i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
-To znaczy, Irwin?-zapytałam. Ashton pokręcił głową i zaśmiał się, przy czym jego papieros zwisał z jego ust. Spojrzał się na mnie.
-Ja tylko ... może się myliłem.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam!
Przepraszam, że nie dodałam wczoraj nowego rozdziału. Nie wzięłam ze sobą tableta, na którym był przetłumaczony rozdział, a nocowałam u znajomej. Teraz rozdziały będą pojawiać się jak na razie co 2 dni. Później to może ulec zmianie.

Co do poprzedniego rozdziału, nawet nie mam pojęcia co z tym ostatnim zdaniem, jakie Ash powiedział do Dani. Całkowicie wyrwany z kontekstu czy coś. Ale coż, ja tylko tłumaczę.
Pozdrawiam xx

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz