07:15 || Ashton Irwin - Tłumaczenie PL

czwartek, 22 maja 2014

Rozdział 14

PRZECZYTAJ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM! TO BARDZO WAŻNE!

-Myślę, że się zakochałem-Ashton jęknął, zamykając oczy
-Poważnie?-zaśmiałam się, odchylając się do tyłu na krześle. Skończyłam jeść kilka minut temu, ale Ashton był zbyt zajęty, żeby to dostrzec.
-To jest niesamowite-powiedział z pełnymi ustami.
-To burrito-westchnęłam, wręczając mu serwetkę, gdyż sos spływał mu po brodzie.
-To jest niesamowite!-warknął kończąc swoje burrito i wycierając twarz.
-Więc jesteś zakochany w burrito.-powiedziałam obojętnie wpatrując się w niego. Spojrzał na mnie i przewrócił oczami. Jakby dając mi do myślenia, że to dziwne, że jest zakochany w burrito i że jest coś nie tak z tą całą sytuacją.
-Tak-skinął głową-Nie osądzaj mnie, Murphy.
-Nie osądzam-podniosłam ręce w geście poddania, na co zaczął się śmiać.
-Ty nie lepsza-powiedział, odchylając się do tyłu na krześle. Jego nogi wybijały rytm, przez co dotykały moich, a my siedzieliśmy wpatrując się w siebie, z uśmiechami.
-Mam pytanie-powiedziałam nagle, co spowodowało, że Ash przestał ruszać nogą.
-To jest hipotetycznie?-uśmiechnął się
-Naprawdę musisz przystopować z tym-jęknęłam i tym razem to ja przewróciłam oczami. Zaśmiał się i przeczesał palcami po włosach, robiąc z nich nieład, gorszy niż wcześniej.
-Jaki brzmi twoje pytanie, Murphy?- zapytał, siadając prosto na krześle i zdejmując nogę z kolana.
-Dlaczego byłeś przerażony zapraszając mnie na randkę?-zapytałam cicho. Zastanawiałam się, co siedziało mu w głowie przez cały ten czas, gdyż upierał się, że to wcześniejsze wyjście to nie randka.
-Bałem się-wzruszył ramionami.
-Sssss,  wiem. Ale czym?
-Nie sądziłem, że ty też mnie lubisz-przygryzł wargę, wpatrując się w stół.
-Naprawdę? Sądziłam, że to dość oczywiste,-powiedziałam, powstrzymując śmiech.
-Nie możesz powiedzieć, że mnie lubisz bądź jesteś  naturalnie denerwująca.-spojrzał się na mnie, a w jeego kącikach ust błąkał się uśmiech.
-Nie jestem denerwująca!-jęknęłam.
-Oczywiście, że nie-pokręcił głową, a jego uśmiech poszerzał się.
-W jaki sposób mógłbyś się dowiedzieć, że cię lubie?- spytałam, mając cicho nadzieje, że nie odpowie, że przez Caluma. Miałam poważny zamiar zamordować tego człowieka, gdyby powiedział coś jeszcze.
-O mój Boże, Murphy-roześmiał się głośno.
-Co? Co to było?- złożyłam ręce na stole, będąc bardziej niecierpliwą.
-Twoja twarz, gdy pocałowałem cię pierwszy raz, powiedziała mi wszystko-uśmiechnął się. Zakłopotałam się, oczywiście musiałam zadawać głupie pytania, a nie cieszyć się jak normalna dziewczyna, że mnie pocałował.
-Jak wyglądałam?-zapytałam, przez co Ash próbował naśladować wyraz mojej twarzy. To wyglądało jak mieszanka horroru i nieporozumienia, co wyraźnie wyjaśniło moje uczucia w tym czasie.
-Wyglądałaś lepiej, jak cię pocałowałem drugi raz.-zachichotał.
-Więc nie będzie następnego razu?- zaśmiałam się, przygryzając wargę.
-Hipotetycznie-wzruszył ramionami.
-Nigdy nie całuję się ponownie.-zażartowałam.
-Daj spokój! Żartowałem-jęknął. Zsunął się ze swojego krzesła i usiadł obok mnie, kładąc rękę za mną.- To nie wszystko mimo, że byłem przestraszony.
-Coś jeszcze?-spytałam, chcąc odejść od tego tematu.
-Cóż, obawiałem się rodzaju, hm, naszej relacji-zakaszlał- Ja po prostu nie byłem pewien, zadzie ta zabawa. Wiele dla mnie znaczysz, Murphy, naprawdę, ale ja wciąż kocham Kenzie.  Ja tylko... ja tylko nie chcę przyśpieszać niektórych rzeczy, tak myślę. Bożę, brzmię jak dupek- odwrócił się ode mnie, zabierając ręke z moich ramion i siadając prosto.
-Nie brzmisz jak dupek, rozumiem.-powiedziałam, wyciągając rękę, aby złapać Ashtona.
-Naprawdę?-zapytał, a ja przytaknęłam.
Nie byłam nawet zaskoczona, że w ten sposób działa. To było normalne, że nie chcę się śpieszyć do takich rzeczy, po tym jak jego dziewczyna zginęła. Miał dużo rzeczy na głowie, a ja mu  mówiłam o dobrych "rzeczach", co było ostatnią rzeczą jaką potrzebował. Zrozumiałam, że on inaczej do tego podchodzi, a ja chciałam, żeby był szczęśliwy. Jeśli nigdy nie chciałby być moim chłopakiem, to będzie wszystko w porządku, tak długo jak będzie moim przyjacielem.
-Wiem, że wciąż kochasz Kenzie i rozumiem. To normalne, że coś do niej nadal czujesz, pomimo tego, co się wydarzyło. Lubię cię, Irwin, ale nie zamierzam wciskać na siłę niczego, czego nie chcesz-powiedziałam. W końcu rozluźnił się i usiadł w fotelu.
-Dzięki, naprawdę. Obiecuję, że ostatecznie odpuszczę, dobrze? Potrzebuje trochę czasu,  muszę to rozwiązać samodzielnie.-powiedział cicho.
-Jest okej-powiedziałam- Zawsze mów, czego potrzebujesz.
-Dlaczego to robisz?-zapytał
-Co?-zapytałam, nie rozumiejąc.
-W szkole ludzie widzą cię jako głupią, popularną, bogatą dziewczynę, która dostaje wszystko, co chce. Ale wtedy pojawiam się ja i jesteś inna. Możesz taka zostać, Murphy, bo to mi się podoba. Ale dlaczego nie jesteś taka cały czas?-wyjaśnił
-Ludzie tak naprawdę nie dają mi szans-wzruszyłam ramionami. Zawsze tak było, że miałam znanych rodziców i dlatego ludzie mnie taką znali. Niewiele osób, tak naprawdę, próbowało poznać prawdziwą mnie.-Z wyjątkiem ciebie-dodaje cicho.
-Cieszę się z tego. Cieszę się, że dałem ci szansę.

~~~~

Ashton odprowadził mnie do domu po skończonym posiłku. Trzymał mnie luźno za rękę. Tym razem nie rozmawialiśmy o naszych ulubionych piosenkach i zespołach, ale szliśmy w milczeniu. Tym razem słowa nie były tu potrzebne. Wszystko, co było potrzebne już zostało powiedziane. Kopnęłam w ziemie pod moimi nogami jak szliśmy. Ash skończył palić papierosa i upuścił go, zanim zatrzymaliśmy się przed moim domem.
-Czy nadal protestujesz?-zapytał, puszczając moją rękę.
-Protestuje co?
-Pocałunek ze mną. Przepraszam, że śmieje się z ciebie, Murphy, i wiem, że wyśmiewałem cię wcześniej. Ale mogę prosić o buziaka zanim pójdę?-pochylił się z szerokim uśmiechem.
-Jesteś śmieszny, wiesz o tym?-zaśmiałam się. Położyłam ręce na klatce piersiowej Ashtona i powoli kierowałam je na jego kark. Wsunęłam palce w jego włosy, przyglądając się, jak jego uśmiech staję się jeszcze większy.
-Więc, mogę wziąć to za tak?-roześmiał się. W końcu pochylił się i pocałował krótko.
-Nie musisz robić tego tak szybko, możesz trochę dłużej mnie całować. Nie będę krzyczeć i uciekać.-przewróciłam oczami.
-Ja tylko cię troszeczkę drażnię-wzruszył ramionami, przed ponownym pochyleniem się i przyciśnięciem swoich ust do moich.
Staliśmy w ten sposób przed dłuższy czas. Stałam na palcach, aby być bliżej Ashtona, przez co ten się uśmiechał. Jeździł rękami po moich plecach, a następnie spoczęły na końcu mojej koszuli. Podniósł ją nieśmiało przez co jego ręce spoczęły na moich biodrach. Jego wargi były twarde, ale jednocześnie miękkie i mogę śmiało powiedzieć, że wiedział co robi. Był doświadczony i naprawdę nie było źle, to był idealny pocałunek. Odsunął się ponownie po kilku minutach, powstrzymując śmiech,gdy zauważyłam jakie miał opuchnięte wargi.
-Jak było-zapytał, przygryzając dolną wargę
-Wymaga poprawy-powiedziałam, obojętnie wpatrując się w niego z kamienną twarzą. Mogłabym powiedzieć, że wie iż żartuje, przez mój mały uśmiech wpełzający na moje usta, ale on udał, że nie widzi.
-Dobrze i pomyśleć, że chciałem się zapytać jeszcze raz.-prychnął, odwracając się ode mnie.
-Nie, wróć-jęknęłam żartobliwie. Chwyciłam go za rękę i przyciągnęłam z powrotem, jakoś łatwo zgodził się. Ponownie położył ręce na moich biodrach, przyciągając mnie bliżej.
-To znaczy, wymaga poprawy, ale możemy również poćwiczyć...-uśmiechnął się. Pochylił się i pocałował jeszcze raz. Był dużo bardziej zrelaksowany. Jeśli jesteśmy bardziej przyzwyczajeni do siebie to jest bardziej komfortowo. Tym razem to ja się odsunęłam.
-Naprawdę powinnam już wejść do środka- szepnęłam.
-Tak, robi się już późno. Twoi rodzice zaczną zastanawiać się, gdzie uciekłaś.-szepnął, jego czoło znalazło się na moim.
-Dobranoc, Irwin-pożegnałam się, gdy odsunął się ode mnie
-Do jutra, Murphy-posłał mi uśmiech, który był za duży, żeby go nie dostrzec.
Weszłam do mojego domu, licząc, że rodzice będą na kolacji u swoich przyjaciół, tak jak zawsze to robią w piątkowe wieczory. Szybko zrozumiałam, że się myliłam, gdy wpadłam prosto na moją matkę, gdy szłam do kuchni.
-Więc Danielle. Gdzie byłaś przez cały wieczór?-zapytała kładąc ręce na moje ramiona, aby mnie przytrzymać.
-Byłam na zewnątrz-odpowiedziałam tylko, obawiając się, że wpadłam w tarapaty.
-Z kim? Z Brooke?-moja mama miała wątpliwości. Wiedziałam, że nie mogę kłamać, bo wiedziałam też, że jedyny powód, dla którego moja mama zapytała się o Brooke, bo była w moim domu, podczas gdy mnie nie było.
-Nie-powiedziałam
-Więc kto?-nalegała
-Przyjaciel-uśmiechnęłam się, a moje policzki robiły się coraz bardziej gorące za każdym słowem-Nazywa się Ashton. Ashton Irwin
-Irwin... Nie mieszkają w dole ulicy?
-Najwidoczniej.-skinęłam głową, uznając, że to dziwne, że nie wiadomo o tym, iż Ash mieszka tu od kilku miesięcy.
-To ten chłopak, który miał wypadek samochodowy w lato? On zabił tę dziewczyne, tak?-zapytała, na co jęknęłam w odpowiedzi. Wiedziałam, że jeśli tu zostane na dłużej, to powie mi, jaki niebezpieczny musi być i żebym trzymała się z dala od niego. Nie chcę tego słuchać.
-Tak, to on. Ale lubię go, naprawdę. Więc dobranoc.-odwróciłam się i weszłam po schodach, znów nie chcę mieć nic wspólnego z moją matką.
Weszłam do pokoju i trzasnęłam za sobą drzwiami, upewniając się, że moja matka nie wejdzie tutaj. Rzuciłam się na łóżko. W mojej głowie była mieszanina wszelkich uczuć. To raz się wściekałam bądź uśmiechałam aby znów się zdenerwować i to wszystko w ciągu kilku minut.  Wszystko miesza się z moimi myślami. Usłyszałam jakiś dźwięk pochodzący od okna na ścianie w mojej sypialni. Podeszłam do niego, mój żołądek roił się już od motyli. Jeśli moje założenia były dobre, to miałam powód, aby się tak czuć. Otworzyłam okno i wystawiłam głowę i spojrzałam w dół. To był Ashton Irwin, rzucający kamieniami w moje okno.
-Hej, Murphy-szepnął krzycząc-Czy mogę wejść?


~~~~~~~
Witam!!

Blog został nominowany do bloga maja na internetowy-spis.blogspot.com .  Za co z całego serca dziękuje!! I bardzo proszę o głosy w ankiecie <KLIK>.
Jeju, nie spodziewałam się od was tylu komentarzy! DZIĘKUJĘ !!  To dla mnie naprawdę wiele znaczy.
Widziałam, że spodobał wam się mini spoiler. Dlatego, pod każdym rozdziałem będę go dodawać ;)

~~
-Takie rzeczy naprawdę nie działają, jeżeli znasz osobę na tyle dobrze-powiedziałam, układając swoją głowę na piersi Ashtona. Objął mnie i przyciągnął jeszcze bliżej.
-"Takie rzeczy"-powtórzył-To znaczy?

Pozdrawiam xx

6 komentarzy:

  1. OoOooo Drugi raz ją pocałowałeś Ash Achhhh . Cieszę się że wszystko się pięknie układa. Nie mogę się doczekać następnego po przeczytaniu spoileru... No więc do następnego. :)))) @LulyPott

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże. Cudowny rozdział. Z przyjemnością się go czyta.
    Z niecierpliwością czekam na nn. :))

    OdpowiedzUsuń
  3. wow cudowny rozdzial czekam na nastepny @Roomiectioner

    OdpowiedzUsuń
  4. aaaa omg Ashton kocham cię!!!!!!!!!!!!!!!!! czekam ze zniecierpliwieniem na nexta <3333

    OdpowiedzUsuń
  5. Aaaaaaaaa nie wytrzymam ja chcę już następny rozdział. Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń