07:15 || Ashton Irwin - Tłumaczenie PL

czwartek, 29 maja 2014

Rozdział 16

Usiadłam na schodach w przedsionku, obserwując zegar, który wisiał z boku. Była dokładnie 07:14. Jeśli Ashton mówił prawdę, to będzie tu za mniej niż minutę
Moi przyjaciele byli już w środku, rozmawiali z dala ode mnie, przy stole pełnym przystawek. Na szczęście żaden z nich nie miał planów i wszyscy przyszli na imprezę, mimo, że powiadomiłam ich w ostatniej chwili. Brooke wydawała się być w lepszym humorze.Wybaczyłyśmy naszą kłótnie bez słowa. Miałyśmy taką relację, że wybaczałyśmy sobie łatwo.
Zadzwonił dzwonek do drzwi, wyrywając mnie z moich myśli. Wstałam z mojego miejsca, wygładzając moją krótką czerwoną sukienkę gdy podeszłam do drzwi frontowych.Otworzyłam je i zobaczyłam Ashtona, który właśnie kończył palić papierosa.
-Irwin-przywitałam go. Spojrzał na mnie, a jego oczy zrobiły się duże.
-Cholera, Murphy-westchnął, mierząc mnie od góry do dołu.
-To jest komplement czy raczej nie-zapytałam
-Wyglądasz wspaniale-zaśmiałam się.
-Nie wyglądasz tak źle-wzruszyłam ramionami, przyglądając mu się. Miał na sobie czarną koszulę i marynarkę, oraz jedną z ładniejszych par spodni, jaką nosił. Nie był cały ubrany w garnitur, ale wyglądał wspaniale.
-Oh, zamknij się-uśmiechnął się, spoglądając w dół.
-Chcesz wejść do środka?-zapytałam, zdając sobie sprawę, że staliśmy w drzwiach dość długo przyglądając sobie.
-Oh, tak, prawda. Gdzie jest...o mój Boże, Michael. Czy ty masz pięć lat?-jęknął. Wyciągnął rękę w bok i chwycił coś, co na pewno było Michaelem. Najwyraźniej stał cały czas w krzaczkach.
-Cześć, Michael.-posłałam mu uśmiech, otwierając szerzej drzwi, aby mogli wejść. Michael był ubrany podobnie do Ash'a , oni najwyraźniej nie mają dużo kolorowych rzeczy w szafach. Mikey skinął głową i wszedł do środka, mieszając się w tłumie ludzi, rozsianych po całym domu.
-Nic mu nie będzie. Myślę, że on wie, że musi znaleźć Caluma. -powiedział. Pochylił się do pocałunku, ale ktoś nam przerwał.
-Danielle, czemu nie wpuścisz do nas swojego przyjaciela?-powiedziała moja mama, zaskakując nas, gdyż w tym samym momencie odskoczyliśmy od siebie. Mój ojciec stał obok niej, nie patrząc z rozbawieniem na nas jak ona.
-Oh, to jest mój...
-Witam pana i panią Murphy. Jestem Ashton Irwin. Mieszkam na końcu ulicy.-zrobił krok do przodu, witając się.-Jeżdżę każdego ranka z państwa córką autobusem.
-Przypuszczam, że spotkaliśmy się już Ashton. Miło cię znowu widzieć.-mój ojciec powiedział, ściskając rękę Asha.
-Kiedy się poznaliście?-zapytała moja mama, patrząc między Ashtonem i moim tatą.
-Ashton przyszedł kilka tygodni temu i zaprosił Dani na obiad. Nic nie wspominałem?-odpowiedział, zwracając się do mojej matki. Pochyliła się i szepnęła coś do ucha, często tak robiła, więc nie ma co się dziwić. Moja mama odwróciła się do nas z najlepszym fałszywym uśmiechem jakim mogła.
-Cóż, będziemy się teraz bawić, dzieciaki.-Moi rodzice odeszli, pozostawiając nas samych.
-Oni mnie nie lubią-żachnął.
-Oni tak zawsze, nie martw się o to. Jestem pewna, że mój tata cię lubi, ale na moją mamę trzeba uważać.-roześmiałam się. Wyciągnął rękę i chwycił mnie, przyciągając bliżej do niego, aby złączyć nasze usta w pocałunku. Odepchnęłam go po kilku sekundach, zdając sobie sprawę, że każdy z moich rodziców, przyjaciół i współpracowników mogą nas zobaczyć stojących tutaj.
-Wejdźmy do środka.
Ash puścił moją rękę, niezdarnie wchodząc do domu razem ze mną. Nie wiem czy powinnyśmy być postrzegani jako "para". czy nie. Nie szukaliśmy długo, aby znaleźć znajomych, którzy mieli wokół siebie miskę chipsów, którą dałam im wcześniej. Michael dołączył do nich. Calum siedział i mówił mu coś na ucho, mimo, że on najprawdopodobniej go nie słuchał.
-Hej-powiedziałam, sięgając i chwytając kilka chipsów z miski Luke'a, który ją trzymał.
-Cześć-powiedziała Brooke, z pełną buzią chipsów. Zauważyła Ashtona i była bardziej nastawiona przyjaźnie niż się spodziewałam-Cześć Ashton.
-Hej Brooke-skinął głową.
-Cześć, fajnie cię znowu widzieć-Luke niezgrabnie uścisnął dłoń Ash'a. Nie wiedziałam, że się kiedykolwiek spotkali, ale najwyraźniej znali się na tyle dobrze, aby przywitać się od niechcenia.
-Tak, miło cię widzieć-powiedział, przygryzając dolną wargę-Kawał czasu-dodał.
-Zgadza się-Luke pokiwał głową, zanim odwrócił się do Brooke, która szeptała mu coś, jednocześnie chrupiąc chipsy.
-Ashton, cześć!-przywitał się podekscytowany Calum, odpychając Brooke na bok, aby przywitać się z Ashem. Wyciągnął rękę do swojego typowego przywitania.
-Hej, czy myślałeś o tej ofercie dla ciebie?-zapytał, odsuwając się od Caluma. Cal skinął, a jego oczy były coraz szersze niż zwykle.
-Tak, tak myślałem.-odpowiedział.
-Spoko. Możemy porozmawiać w poniedziałek, dobrze?-zaśmiał się, klepiąc Caluma po plecach.
Brooke i Luke opuścili nas kilka sekund później, mówiąc, że muszą porozmawiać na osobności. Zapewne chcą znaleźć ustronne miejsce i chcą to ukryć, ale mnie to naprawdę nie obchodzi, co oni tam robią. Tak długo jak moja mama ich nie przyłapie, to wszystko jest w porządku.
-Co mu zaproponowałeś?-spytałam, przyglądając się Calumowi jak powraca do jednostronnej rozmowy z Michaelem.
-Tylko paczkę fajek i nic więcej.-wzruszył ramionami. Jego usta ułożyły się w wielki uśmiech, ukazując przy tym dołeczki.
-Oh, nie rób tego Calumowi. On jest jeszcze szczeniakiem, nie możesz dać mu papierosów.-westchnęłam, wciąż przyglądając się im.-On będzie się dusił i umrze.
-Dałem mu jedną kilka dni temu i wszystko było w porządku. On kocha to-zachichotał.
Kilka godzin później siedzieliśmy na podłodze, gdzie staliśmy wcześniej. Nie obchodziło nas  to, że byliśmy na drodze kilku osób. To jest zabawne, widząc jak niektórzy potykają się o nogi Ashtona. Cal i Mikey także zniknęli, zostawiając nas w spokoju, abyśmy kontynuowali nasze rozmowy o przypadkowych rzeczach, które nam najlepiej wychodziły.
-Na pewno pójdziemy na jeden z ich koncertów, przysięgam-obiecał mi, wciąż śmiejąc się w niekontrolowany sposób.
-Co zrobisz, jeśli ich nie polubie?-roześmiałam się. Nigdy nawet nie słyszałam o tym zespole, o którym mówi. A on jeszcze obiecuje, że zabierze mnie na ich koncert.
-Polubisz ich, obiecuję-zapewnił mnie, kiwając głową kilka razy.
-Cóż, jeśli tak mówisz- zagryzłam dolną wargę, spoglądając w dół i wplatając moje palce i palce Asha, które spoczywały na naszych kolanach.
-Ponadto-kontynuował-Maraton filmowy będzie bardzo szybko. Czuję, jakbyś nie wiedziała, że są filmy lepsze od tych co oglądasz.
-Widziałam wiele dobrych filmów!-wyprostowałam  się, patrząc w jego oczy. Filmy to była jedyna rzecz, o której mogłam rozmawiać, jakbym była nieświadoma.
-Nie, nie, Murphy. Nie zamierzam zostawić cię w spokoju, dopóki nie zobaczysz...
-Dani, Ashton!!-Calum krzyknął i zatrzymał się obok nas.
-Co się stało?- zapytałam, spoglądając na niego.
-Nigdy w to nie uwierzycie!-powiedział, kucając obok nas. Miał głupkowaty uśmiech na twarzy, ale wiem jedno, był trochę pijany. Było można teraz ukraść trochę alkoholu, którego moi rodzice schowali, ale oczywiście wieczorem nie zwracają już na to uwagi.
-Poważnie, co?-jęknęłam
-Brooke jest w ciąży!-Calum szepnął, pochylając się w naszą stronę. Ashton popatrzał na mnie z ukosa i mogę powiedzieć, że był bardziej zaniepokojony Calumem niż czymś innym.
-Czemu tak mówisz?-spytałam, siadając. Wiedziałam, że coś się dzieje z Brooke i to powinno być dla mnie oczywiste. Te zmiany nastroju, nie były spowodowane okresem, lecz czymś innym.
-Wszedłem do łazienki, gdzie była ona i Luke. Oni się kłócili. Luke nie chce dziecka, ale ona tak.-wyjaśnił.
-Luke zrobił jej dziecko?-zapytałam, choć mogłam założyć że to on w pierwszej kolejności. On jest jej chłopakiem.
-Byłem pewny, że Luke jest prawiczkiem-Ashton powiedział, przykładając rękę do ust, by powstrzymać śmiech.
-Wiesz, ja też.-Cal roześmiał się.
-Nie, one nie jest. Uwierz mi, Brooke mówi mi wiele o jej związku.-powiedziałam. Wiedziałam wiele informacji o tym, jaki Luke jest podczas seksu, że mogło zostać poczęte nowe życie, mimo, że nie wiedzieli.
-Ona naprawdę jest w ciąży?-Ash zapytał,  jakby nie mógł w to uwierzyć.
-Tak mi się wydaje. Nie wiem. Byłem tylko  w łazience a następnie z Michaelem i słuchałem reszty kłótni przez drzwi.
-Oh, więc jest...-miałam zamiar powiedzieć, że jestem zła na Brooke, że mi nie powiedziała, ale przerwał mi Ashton.
-Gdzie jest Michael?-wstał ze swojego miejsca na podłodze i wyciągnął rękę, aby mi pomóc wstać.
-Uh, nie wiem. Odszedł ode mnie, gdy powiedziałem, że go szukałem-Calum wzruszył ramionami.
-O kurwa-przeklął, zwracając na nas uwagę kilku współpracowników moich rodziców, stojących w pobliżu nas.-Czy pomożecie mi go znaleźć?
-Czemu? Co się stało?-zapytałam, widząc zmartwionego Asha.
-On zrobi coś głupiego, jeśli będzie sam zbyt długo. Jeszcze na dodatek nie zażył swojego lekarstwa, którego wiem, że nie ma.-westchnął. Przeczesał dłonią swoje włosy i pociągnął za końcówki.
-Lekarstwa? Co się z nim dzieje?-Calum zapytał, patrząc to na mnie to na Ashtona.
-Cholera, muszę go znaleźć-jęknął.
-Co się z nim dzieje? Dlaczego nie może być sam?-Cal nadal nas przesłuchiwał, a my nadal go ignorowaliśmy.
-Pójdę go poszukać, pewnie nigdzie nie poszedł-powiedziałam ściskając dłoń Ashtona przed puszczeniem jej i szukaniem Mikey'a.
Pierwszym miejscem, do którego postanowiłam zajrzeć, była szafa w pobliżu drzwi wejściowych. Jeśli Michael starał się ukryć, to jest odpowiednie miejsce. To było ostateczne miejsce do schowania sie, gdy byłam młodsza i bawiłam się w chowanego. Byłam zadowolona, że najpierw się tu udałam. Na podłodze siedział nie kto inny jak sam Michael.
Zamiast iść powiedzieć Ashtonowi, że znalazłam Michaela, zamknęłam za sobą drzwi i weszłam do środka szafy i usiadłam obok niego. Nie wiem, co sobie myślałam, wiedziałam, że nie będzie próbował ze mną porozmawiać. Pomyślałam, że może potrzebuje towarzystwa, a ja byłam na to gotowa.
-Mój najwyższy wynik na Flappy Bird to 116. Nie mogę cię pokonać-wypaliłam, patrząc na moje kolana. Słyszałam, jak zachichotał cicho, jakby było mu żal mojego niskiego wyniku, mimo że uznałam go za dość wysoki.
-Ashton naprawdę martwi się o ciebie, wiesz. Nie należy uciekać w ten sposób-powiedziałam, choć nie wiem dlaczego spróbowałam. Przeszliśmy przez to wcześniej i wiem, że Michael się nie odezwie.
-Jesteś....
 -Ashton kłamie-odezwał się Michael, zaskakując mnie tak bardzo, że podskoczyłam i uderzyłam się w tył głowy o ścianę
-C...Co-zapytałam, nie dowierzając, że Michael się do mnie odezwał.
-Mówi, że nie wie, kto jechał tym drugim samochodem z wypadku, on wie. Jesteś prawdziwym skarbem, jaki znalazł.

~~~~~~~~~~~~~~
Witam!
Dziś zostawiam was jedynie ze spoilerem. Dodałam tak na szybko, gdyż ostatnio czasu nie mam dosłownie na nic :/. Więc przepraszam. Rozdziały będą dodawane zgodnie z planem. Pozdrawiam xx

-Robisz postępy, Murphy.-szepnął w moje usta, nagle stając się bardziej trzeźwym, niż wcześniej.
-W czym?-zapytałam cicho. Odchyliłam głowę do tyłu, gdy zaczął całować dół mojej szyi.
-W naprawianiu mnie.

6 komentarzy:

  1. omg michael sie odezwal omg omg @Roomiectioner

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale jaja nie dość że Micheal się odezwał to jeszcze to że prawdopodobnie Brooke jest w ciąży. Nie no rozdział wspaniały czekam na kolejny i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję, że dodałaś dziś rozdział. W końcu coś poprawiło mi humor po dzisiejszej maturze.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mikey <33 troszkę się wkurzyłam na Brook, ale rozumiem, jest w ciąży i wgl :)) Ashton i Danielle - jak zwykle perfekcja ❤ Zastanawia mnie , co miał na myśli Mikey, gdy mówił, że Ash zna drugiego kierowcę :o Czy mówiłam już, jak bardzo nie lubię matki Dan ? Nie? To powiem to jeszcze raz XD Kurde no, rozumiem, że jest matką Danielle, ale mogłaby już tak nie histeryzować :) tzn. świetne opowiadanie i nic bym nie zmieniała, ale wiesz, czytelnikowi wolno skomentować i się zbulwersować ;) Cóż, uwielbiam jej tatę <3
    a Luke w tym ff jest cóż, zbyt ofensywny, jak dla mnie powinien sie ogarnąć i powiedzieć Brook, że dadzą radę i żeby to dziecko urodziła, a nie zmuszać ją do aborcji (tak z tego wywnioskowałam)

    pozdrowienia @BVictoriaHh <33

    OdpowiedzUsuń
  5. Awww. :* jak zwykle świetny. czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  6. MIKE ! ON SIĘ ODEZWAŁ ♥ Tak bardzo się cieszę :) czekam na następny rozdział :)
    Pozdrawiam i życzę weny i powodzenia :) Xx

    OdpowiedzUsuń